czwartek, 13 listopada 2014

Chapter 46 - I'm sorry Laurel.

Wstałam z łóżka i ogarnęłam się. Nie zwracając na nic uwagi zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie herbaty. Usiadłam na blacie w kuchni, a samo siadanie tam z tym dużym brzuchem kosztowało mnie tyle jakbym zrobiła 20 pompek. Popijałam powoli herbatę wodząc palcami po moim 8 i pół miesięcznym brzuchu. Westchnęłam i popukałam w brzuch.
-Jak tam skarbie? Długo będziesz jeszcze tam siedzieć? - powiedziałam do brzucha. Gdyby ktoś mnie tak z boku posłuchał.. Poczułam jak się rusza, mimo wszystko zachichotałam - Ałć! - pisnęłam i upuściłam kubek gdy mnie kopnęło - Ej! To nie było fajne!
-Mamo? - zaspana Rebecca weszła do kuchni - Czemu nie śpisz? - przetarła oczy.
-Uważaj, tutaj jest szkło..
-I herbata. Jak nie chciałaś jej pić to mogłaś mi zostawić.. - mruknęła.
-Niezmiernie śmieszne. Pomóż mi zejść - podała mi ręka na której się podparłam i zeszłam z blatu - Ugh.. - próbowałam się nachylić by zebrać szkło.
-Daj spokój. Posprzątam - powiedziała Beccy.
Rebecca
-Dziękuje skarbie. Twoje rodzeństwo jest nieznośne.. Kopie i kopie.. - wymamrotałam.
-Które? - uniosła brwi.
-Beccy - zachichotałam wywracając oczami. Poszłam do sypialni i do łazienki. Nalałam sobie wody do wanny. Usiadłam w ciepłej, pachnącej lawendą wodzie. Przymknęłam oczy i oparłam się. Leżałam chwilę aż w całym domu rozległ się głos Nialler'a.
-Wróciłem! - jęknęłam bo wiedziałam że nie da mi spokoju, ciągle będzie się pytał jak się czuje, itd..
Zastukał do drzwi łazienki.
-Nie ma mnie tu! - zawołałam. Wszedł do łazienki i usiadł na podłodze obok wanny.
-Masz mnie dosyć? - dał mi całusa.
-Nie no co ty, wcale.
-Wiesz że to z miłości.
-Wiem - poczułam jak dziecko się rusza. Złapałam z uśmiechem rękę Niall'a i położyłam na moim wystającym ponad wodę brzuchu. Patrzył mi chwilę w oczy aż uśmiechnął się szeroko i spojrzał na mój brzuch - Strasznie kopie. Będzie piłkarzem - szepnęłam i z małym uśmiechem.
-Naprawdę?
-Naprawdę strasznie kopie.
-Odebrałeś Hayley? - pogłaskałam go po dłoni która nadal spoczywała na moim brzuchu.
-Ymm tak.
-Więc gdzie ona jest?
-Ymm...
-Ziemia do Niall'a, halo, odbiór... - poklepałam go po policzku - Gdzie twoja druga córka?
-Z tym no jak mu było.. Zayn'em.
-Zauważyłeś że spędza z nią więcej czasu od ciebie? - wplotłam palce w jego włosy i pociągnęłam. Spojrzał na mnie marszcząc brwi - Niall, co się z tobą dzieje? Im bliżej jestem porodu, tym bardziej ty fiksujesz. I nie mów mi że nie możesz się doczekać dziecka.
-Chce spędzać czas z Hayley to niech spędza - mruknął i usiadł po turecku i wbił wzrok w swoje buty.
-Niall, ale to twoja córka.. - szepnęłam.
-Ale on nie ma dzieci, niech się nią nacieszy.
-Niall! Czy ty siebie słyszysz?! To jest twoje dziecko! Tak samo wyczekiwałeś Hayley jak teraz wyczekujesz tego maleństwa. Nie możesz olewać naszych dzieci Niall.
-Nie olewam! - warknął nie patrząc nadal na mnie.
-Nie wcale. Może oddaj Hayley Zayn'owi, co? Przynajmniej nie będziesz musiał się nią martwić.
-Laurel..
-Nie usprawiedliwisz się tym razem narodzinami kolejnego dziecka. Co się dzieje Niall? - pogłaskałam go po policzku. Spojrzał mi w oczy. W jego niebieskich tęczówkach zobaczyłam ból - Co się stało?
-Boję się Lery - szepnął a w jego oczach zabłyszczały łzy.
-Czego?
-Całokształtu. Że coś się może stać. Nie wiem wielka asteroida pierdolnie w nasz dom!
-Niall.. - szepnęłam nadal go głaszcząc - Spokój. To ja powinnam mieć wahania nastroju.
-Boję się że nasze szczęście ni z tego ni z owego się spierdoli.
-Jeżeli ani ty, ani ja, nic nie zrobimy to na pewno się nie zepsuje. Wiesz że to my najbardziej je niszczyliśmy.
-W-Wiem ale.. Ja chyba je zniszczyłem. Tak na dobre.. - spojrzał mi w oczy.
-O czym ty... - nie skończyłam bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Niall'a. Spuścił wzrok i przeczesał włosy palcami.
-Mamo? Tato? - zawołała Rebecca. Przy pomocy Niall'a wyszłam z wanny i wyszliśmy razem z łazienki i stanęliśmy u góry schodów skąd widzieliśmy drzwi - Policja.. - szepnęła Beccy. Nialler ścisnął moją dłoń i zaczął powoli schodzić po schodach. Zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam i wpatrywałam się jak idzie w kierunku dwóch policjantów.
-Zostaje Pan aresztowany pod zarzutem morderstwa. Ma Pan prawo zachować milczenie. Wszystko co Pan powie może być użyte przeciwko tobie.
Zakuli go kajdanki.
-Przepraszam Laurel - wyszeptał Niall patrząc mi w oczy. Nigdy nie zapomnę tych niesamowitych niebieskich tęczówek..

8 komentarzy:

  1. Cooo? nie no nie Niall dlaczego :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie nie nie nie Nie mogą go nigdzie zabrać żadna zasrana policja ;p
    On wróci...on tam nie zostanie...wynajmom dobrego adwokata i już ....
    On nie trawin do pierdla...

    Rozdział świetny
    zapraszam do siebie:
    http://louis-ff-one-direction-xx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam nie!!!! Niall'erek mój kochany!!!!!!!

    Zapraszam do mnie - http://in-my-world-one-direction.blogspot.com/2014/11/rozdzia-11-i-have-problems.html

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boszzz! NIE! Tylko nie mój Nialler!!! <333
    No i po co ci było zabijać Harry'ego deklu!!!

    http://maniac-harrystylesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. CO SIĘ KUR*A STAŁOOOO? :O
    PISZ DALEJ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie!!!! Nie!!!! Nie!!! Dlaczego ???
    Dlaczego Niall?! Mógł nie zabijać Harrego albo jak już to go spalić żeby nie było ciała .
    Pisz dalej. <3
    Szybko.

    OdpowiedzUsuń
  7. ojej to straszne PISZ DALEJ PROSZĘ <3

    OdpowiedzUsuń