środa, 2 lipca 2014

Chapter 3 - Day of orphanage

Po śniadaniu mieliśmy czas na zabawę, oglądanie telewizji czy coś.. Usiadłam na podłodze obok kilkuletnich dzieci bawiących się zabawkami. Dziewczynki lalkami, a chłopcy samochodzikami. Zobaczyłam jedną rudowłosą dziewczynkę siedzącą w kącie i przyglądającą się innym dzieciom. Wstałam i usiadłam obok niej. 
-Hej - chciałam się uśmiechnąć ale wyszło to pewnie jak grymas. Jakoś trudno było mi się uśmiechać od czasu powrotu wtedy do domu, po prostu nie mogłam. Dziewczynka patrzyła na mnie przerażona. Jest mi strasznie przykro że tak małe dzieci mieszkają tu, a nie z rodzicami.. - Czemu nie bawisz się z innymi dziećmi? 
-Nie lubią mnie - wyszeptała nieśmiało. 
-Czemu? 
-Bo mam pomarańczowe włosy i piegi.. 
Jak można kogoś nie lubić przez kolor włosów? 
-Znasz Raquelle? - dziewczynka pokiwała głową. 
-Kto jej nie zna..
-No właśnie. Ona ma czerwone włosy, i większość ludzi ja lubi. Może powodem tego że nie bawisz się z innymi dziećmi jest to że ty sama nie chcesz się z nimi bawić?
-Chcę! - zawołała szybko rudowłosa. 
-No to idź.. spytaj się tych dziewczynek czy możesz dołączyć.. - niepewnie wstała i podeszła do grupki dziewczynek. Powiedziała coś do nich, a te uśmiechnęły się i pokiwały głowami. Ruda usiadła obok nich i dostała do zabawy z nimi lalkę. Odwróciła się do mnie z wielkim dziecięcym uśmiechem na twarzy. 
-Brawo Laurel.. - spojrzałam w górę. Stała nade mną kobieta - Nikt nie chciał się bawić Lily od miesiąca.. 
-To naprawdę przez kolor włosów? 
-Tak - wzruszyła ramionami kobieta - Jestem Selena Firth - podała mi rękę. 
-Laurel
-Wiem. Jestem opiekunką naszych młodszych wychowanków takich jak Lily. 
Spuściłam wzrok. 
-Bardzo mi przykro z powodu twoich rodziców i rodzeństwa - powiedziała Pani Firth. Poczułam łzy w oczach. Czemu wszyscy muszą o tym wspominać? 
-Proszę ją łaskawie zostawić. Jesteśmy w żałobie - wywarczał Louis obejmując mnie ciasno ramieniem. 
-Przepraszam, oczywiście - powiedziała kobieta i opuściła pokój. Lou głaskał mnie po głowie dopóki się nie uspokoiłam. 
-Laurel? Louis? - ktoś nas zawołał. Zobaczyłam Zoe. 
-Tak? - wychrypiałam. 
-Macie spotkanie z psychologiem - zaprowadziła nas do gabinetu i poszła. Lou zapukał i weszliśmy do środka. 
-Witajcie. Jestem Natalie Levy, psycholog tego ośrodka - podała mi i Lou rękę - Na naszym pierwszy spotkaniu chciałabym żebyśmy się poznali. Później będzie kilka sesji razem potem oddzielne spotkania. 
-Można w ogóle odmówić tych wizyt? - mruknął Louis. Widać było że to zaskoczyło Panią Levy. 
-Lou? Czemu? - spojrzałam na niego.
-Radzę sobie - odpowiedział mi.
-Ale ja nie. I nie chcę przechodzić przez to sama - wymamrotałam. 
-Okej. Będę chodził, ale tylko dla ciebie Lery, poza tym nie będziesz przechodzić przez to sama, obiecałem ci. Zajmę się tobą - przytulił mnie.
-Cieszę się że jednak się zgodziłeś. 

Siedziałam wieczorem w pokoju i wpatrywałam się w ścianę. 
-I jak? Polubiliście Natalie? To znaczy Levy? - poprawił się Raquelle. 
-Louis w ogóle chciał odmówić chodzenia do niej - poinformowałam ją - Nie wiem czemu on jest taki. Zmienił się strasznie od kiedy tu jesteśmy. Stał się zimny i bezinteresowny. To znaczy cały czas się mną zajmuje i mnie broni ale.. 
-Po takich wydarzeniach nie ma możliwości by się nie zmienić. Louis po prostu bardzo dusi w sobie ból po tracie rodziny - mruknęła Zoe. Mądra jest - Ty za to okazujesz tą stratę. Dlatego wszyscy mówią że ci współczują. A twój brat dzięki swojej obojętności unika takich sytuacji jak kondolencje od wszystkich... 
-Zoe? Od kiedy ty tak dużo myślisz? - przeraziła się Raquelle. 
-Ha ha ha bardzo śmieszne - mruknęła zirytowana Zoe. Położyłam się na łóżku plecami do nich i twarzą do okna. 
-Chciałabym żeby to był tylko jeden zły sen - wyszeptałam do siebie. 
-Ja też bym chciała by moje dotychczasowe życie okazało się złym snem - usłyszałam głos Lorraine. 
-A ty czemu tu trafiłaś? - wymamrotałam. 
-Nie musi cię to obchodzić - burknęła i ułożyła się spać. Urażona jej tonem położyłem się ponownie i zamknęłam oczy. 
-Tylko zły sen, tylko zły sen.. - powtarzam to w kółko póki nie zasnęłam. 

Przepraszam że taki krótki ale nie miałam czasu napisać nic dłuższego. Następny postaram się dłuższy ;*
Pozdrawiam i dziękuje że komentujecie, gdy zakłada się nowego bloga komentarze się bardzo dla mnie liczą xx

4 komentarze:

  1. idealny <3 zresztą jak każdy inny ^^ strasznie nie mogę się doczekać, aż Laurel zostanie adoptowana i wszystkiego co będzie z tym wątkiem związane *o* Irytuje mnie strasznie myśl, czy Louis też zostanie adoptowany ;/ Mam nadzieję, że tak, ale to twoje ff i ty tu rządzisz :D Czekam na next ^^ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno, podbiłaś moje serce tymi imaginami :') <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze że jeszcze nie pojawił się Niall i akcja jest wolniejsza. Przez to jest ciekawiej :)

    OdpowiedzUsuń