poniedziałek, 3 listopada 2014

Chapter 44 - Yes


Patrzę na drzwi kościoła, patrzę .. Nie mogę się ruszyć z miejsca. Nie dam rady wejść. Serce mam w gardle, błądzę wzrokiem po potężnych drewnianych drzwiach.
Ale ja przecież od zawsze tego chciałam. Chciałam mieć rodzinę, mam, narzeczonego i dwójkę dzieci.
Ale nadal nie potrafię zrobić kroku i wejść do świątyni. Mój przyszły mąż zabił naszego przyjaciela. Córka spotykała się ze starszym o prawie 20 lat mężczyzną.
-Laurel? - wzdrygnęłam się lekko i spojrzałam przez ramię. Zayn stał za mną i wpatrywał się we mnie miodowymi oczami - Nie wchodzisz? - uniósł brwi z małym uśmiechem na ustach.
-Muszę chwilkę.. pooddychać - wzruszyłam ramionami.
-Ale zdecydujesz się co nie? Niall tam czeka i może być zawiedziony. Sam zacząłem się niecierpliwić przez ostatnie 6 lat.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Denerwuję się trochę.
-Masz wątpliwości? - złapał mnie delikatnie za rękę.
-Ja... - zająknęłam się i spuściłam wzrok - Boję się.
-Czego? - zmarszczył brwi i muskał palcami wnętrze mojej dłoni.
-Niall'a - przymknęłam oczy.
-Laurel. Mówiłaś że nie skrzywdził cię od czasu kiedy wyprowadziliście się do Irlandii. Jednak ci coś zrobił? Wiesz że możesz mi powiedzieć.
Uniosłam wzrok marzcząc brwi i spojrzałam w oczy Zayn'owi. Czułam jak głaszcze moją dłoń i odetchnęłam głęboko. Znów przymknęłam oczy i biłam się z myślami.
Chciałam powiedzieć Malik'owi że Niall zabił Hazzę. Wszyscy zauważyli brak Styles'a, ale większość stwierdziła że gdzieś wyjechał bez słowa tak jak robił to często od czasu kiedy Summer go zostawiła.
-Naprawdę Lery, możesz mi powiedzieć - wyszeptał.
-Niall zabił Harry'ego - powiedziałam tak cicho iż miałam wrażenie że albo tego nie powiedziałam albo on nawet tego nie usłyszał.
-Co zrobił? - puścił moją rękę i cofnął się o krok - Cholera jak to?!
-On.. To znaczy Harry.. I Rebecca.. - wzięłam głęboki oddech - Harry spotykał się z Beccy. I Niall.. zareagował strasznie impulsywnie.
-Harry jest naszym przyjacielem ale też bym się.. wkurzył na miejscu Nialler'a. Przecież Beccy była jego malutką córeczką tatusia. Też był zabił tego kto skrzywdził moje dziecko.
-Hazz nie krzywdził Rebeccy. Ona go pokochała - odwróciłam się do niego plecami - Boję się Niall'a. Ale bardziej boję się że znajdą ciało Styles'a. Że mój mąż trafi do więzienia zostawiając mnie samą z dwiema córkami Zayn.. - Mulat położył dłonie na moich ramionach i potarł je lekko.
-Nie martw się Lery - wyszeptał mi do ucha na co zadrżałam - Będzie dobrze.
-A jeżeli nie?
-Po prostu wejdź tam, powiedz 'tak' i żyj długo i szczęśliwie Laurel - zerknęłam na niego przez ramię. Uśmiechał się krzepiąco.
-Dobrze Zayn - uśmiechnęłam się i nieśmiało.
-Powodzenia i.. nie potknij się - mrugnął. Pocałował mnie w policzek i wszedł innym wejściem do kościoła. Wziełam trzy głębokie oddechy i otworzyłam drzwi. Wszyscy wstali i spojrzali na mnie. Zobaczyłam Niall'a i to jak odetchnął z ulgą. Pewnie dlatego że martwił się iż uciekłam. Louis stanął przy mnie i wziął mnie pod ramię. Uśmiechnął się szeroko.
-Rodzice byli by dumni z ciebie Laurel - wyszeptał gdy ruszyliśmy powoli w kierunku ołtarza.
-Nie byłabym pewna patrząc na te kilkanaście lat naszego życia Lou.. - odszepnęłam.
-Mamy rodziny. Dzieci, muszą być bardzo dumni, w niebie.
-Nie wierzę w niebo Lou. Nie wiem w co wierzę.
-Nie myśl o tym teraz. Idź do blondasa - dotarliśmy do księdza. Stanęłam obok Niall'a.
-Bałem się że nie wejdziesz do środka, albo że wrócisz się w połowie drogi do ołtarza Lery - powiedział cicho nie patrząc na mnie lecz wbijając wzrok w swoje buty. Złapałam go za rękę i ścisnęłam lekko na co zerknął na mnie.
-Ale jestem tu.
-Mam nadzieje że nie uciekniesz z krzykiem gdy będziesz musiała powiedzieć 'tak'..
-Kocham cię Niall. Nie zamierzam nigdzie iść.
-Czy ty Laurel Tomlinson bierzesz sobie za męża Niall'a James'a Horan'a? - ksiądz spojrzał na mnie tak samo jak Niall. Spojrzałam na Horan'a z uśmiechem.
-Tak - odparłam zagryzając wargę. Na jego ustach wykwtł niesamowity uśmiech.
-Czy ty Niall'u James'ie Horan'ie bierzesz sobie za żonę Laurel Tomlinson?
-Tak - powiedział a jego niebieskie oczy zabłyszczały.
-Ogłaszam Was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą - Niall ułożył dłoń na moim policzku i nachylając się musnął ustami moje wargi. Przymknęłam oczy i odwzajemniłam delikatny pocałunek. Ta chwila była magiczna. Tylko ja i on. Wszystkie moje zmartwienia odpłynęły. Nie liczyło się nic prócz mnie i Niall'a. Męża i żony.
Wyszliśmy z kościoła i pojechaliśmy na wesele. Cały czas wtulałam się w Nialler'a.
-Kocham cię - wyszeptał odgarniając mi z czoła rozjaśniane kosmyki.
-Ja ciebie też.
-Mamo.. Tato.. - przed nami przystanęła Rebecca.
-Tak Beccy?
-Chciałam Was przeprosić. Bardzo Was kocham i.. i.. - spuściła wzrok i wygładziła swoją błękitną sukienkę. Zerknęłam na Niall'a który wpatrywał się w Beccy.
-Dobrze Rebecca - powiedział po chwili - Jesteś naszym dzieckiem ale.. zrozum jak się poczuliśmy gdy nasza mała córeczka spoytakała się z własnym wujkiem.
-Ja rozumiem tato.. - przytuliła się do nas - Kocham Was.
-My ciebie też kochanie - wyszeptałam tuląc ją do siebie - Idź się pobaw Beccy.
-Idę do Michael'a - oznajmiła i uśmiechnęła się. Podbiegła do syna Liam'a i Mili. Przytuliła się do niego w momecie gdy rozległa się wolna piosenka. Wstaliśmy z Niall'em i wtuliliśmy się w siebie.
-Forever Niall? - spytałam cicho wtulając policzek w jego koszulę. Cmoknął mnie w czóbek głowy.
-Forever Lery.

Dolecieliśmy właśnie do Londynu. Z zachwytem rozglądałam się dookoła. Nic się nie zmieniło przez te lata.
-Już wiem po co zatrzymałeś stary dom Niall - zachichotałam gdy weszliśmy do domu w którym mieszkaliśmy przed laty.
-Spędzimy tu nasz miesiąc miodowy - wymruczał mi do ucha.
-Doprawdy? - uniosłam jedną brew szeroko się uśmiechając.
-Jasne - zrobił krok w moją stronę a ja się cofnęłam uśmiechając pewnie - Ryzykujesz - wwiercił we mnie niebieskie oczy.
-A co? Zwiążesz mnie?
-Jeżeli będziesz tego chciała.
-No może - rzuciłam się biegiem przez korytarz. Śmieliśmy się głośno aż wbiegłam do sypialni i położyłam się na łóżku. Po chwili wisiał nade mną i całował mój dekolt.
-Jesteś cała moja Laurel.
-Cała - zajęczałam gdy wsunął dłoń w moją czerwoną koronkową bieliznę. Po paru minutach gdy osiągnęłam orgazm zsunął ze mnie i z siebie resztę ciuchów i wszedł we mnie. Patrzyłam mu w oczy stękając za każdym razem gdy wbił się we mnie. Wpatrywaliśmy się w siebie oboje czując tą niesamowitą przyjemność. Oddychaliśmy ciężko ale nie przerwanie wchodził we mnie. W jego błękitnych tęczówkach oprócz pożądania zauważyłam miłość. Najważniejsze uczucie jakie chciałam zobaczyć w jego oczach bo wiedziałam że takie samo widzi w moich. Krzyknęłam i zacisnęłam oczy wiginając się w łuk gdy orgazm zawładnął calym moim ciałem. Wbiłam palce w jego ramiona jęcząc głośno. Dyszał tuż nad moim uchem.
-Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Nie chcę nikogo innego Lery. Tylko moją małą blondyneczkę - wyszeptał głaszcząc mnie po policzku.

-Lery? - zamruczał Niall głaszcząc mnie po brzuchu.
-Tak? - wplotłam palce w jego włosy.
-Myślałaś może o.. kolejnym dziecku? - złożył czuły pocałunek w okolicach mojego pępka.
-Słucham? Czy ty wiesz jak poród boli? Kolejne dziecko? Ok, jeżeli sam je sobie zrobisz i urodzisz - odparłam spychając go z siebie. Usiadłam na łóżku zakładając ręce na piersi. Usiadł po przeciwnej stronie łóżka.
-No cóż, do tego jesteś mi trochę potrzebna Lery - nachylił się i pogłaskał mnie po udzie - Poza tym, nie chcę cię martwić żonko, ale przez ostatnie dwa tygodnie uprawiamy seks bez gumki. Więc..
-Niall! - rzuciłam się na niego i zaczęłam bić. Ze śmiechem przycisnął mnie do materaca - Ty..! Ty..!
-Ja.. Ja.. Ja wiem - pocałował mnie a ja usilnie nie odwzajemniłam pocałunku.
-Zrobiłeś to specjalnie. Pewnie uplanowałeś to wcześniej!
-Zgadłaś - uśmiechnął się.
-Głupek!
-Twój mąż - zamruczał - No weź kochanie. Zawsze marzyłem o synie.
-A jak się trafi córka, to co?!
-Nie jestem sentymentalny - wzruszył ramionami a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć - Czy ty nie chciałaś mieć dużej rodziny?
-Ja miałam bardzo dużą.. - uśmiechnęłam się smutno na wspomnienie moich sióstr.
-Nie smuć się - wyszeptał i przycisnął usta do mojego policzka - Będziemy dużą, szczęśliwą rodziną Lery.
-Dzięki że mnie wtajemniczyłeś w swój plan żebym zaciążyła - mruknęłam z przekąsem.
-Ale wtedy byś nie współpracowała - zaśmiał się - Chciałbym mieć syna. Trzy dziewczyny przeciw jednemu mnie to trochę nie równe szanse - położył się a ja przytuliłam do niego.
-Dopiero będziesz miał problem gdy to będzie dziewczynka - wystawiłam język chichocząc.
-Miejmy nadzieje że będzie syn - pogłaskał mnie po moim nagim brzuchu - James.
-Nie sądzisz że to zbyt wcześnie na wymyślanie imienia? Nawet nie wiesz czy zaszłam - przewróciłam oczami.
-Tyle razy już uprawialiśmy seks że nie ma możliwości byś nie zaszła - uśmiechnął się szczeroko.
-Głupi jesteś mężu - pocałowałam go.
-Ale cię kocham żono.

12 komentarzy:

  1. Cudo!!!

    saveyoutonight-louistommo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale słodki rozdział oby tak dalej xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahah xd
    Good job, Niall ♥
    Cudoo *-*
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww <3 Ja też chciałabym mieć trzecie dziecko mężem mordercą <3 To przecież takie słodkie i urocze i wgl takie awww :3
    Haha :d nie no, żartuję, ale tak serio, to rozdział jest świetny i czekam na następny <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Tego sie nie da opisac. ♡♡ Cudo ♡ Czekam na kolejny ♡ Pozdrawiam @Maliczeg ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratki! Zostałaś nominowana do Libster Award <3 Więcej informacji: http://alive-1d.blogspot.com/2014/11/libster-award-2.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Boszkie <33
    Next szybko <3
    Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej. W wolnej chwili zapraszam na mojego bloga ---> http://the-voice-of-my-heart-pl.blogspot.com/
    Przepraszam za spam :D Mile widziane komentarze ! <3

    P.S. MASZ ZAJEBISTEGO BLOGA !!!

    OdpowiedzUsuń