niedziela, 31 sierpnia 2014

Chapter 35 - Maybe this is our end?

Pierdole rozpoczęcie roku. 
Rozdział miał być jak wrócę ale jestem tak nabuzowana że już nie wytrzymam jak nie zacznę pisać. 

-L..Laurel? O..O czym ty mówisz? - wyszeptałem jąkając się. Gdybym mógł stanąć obok siebie w tej chwili, pewnie zdziwiłbym się że dziewczyna może mnie doprowadzić do takiego stanu - Kochasz mnie. Mówiłaś że kochasz.
-Ale.. Niall.. - postąpiła krok w moją stronę, a ja się cofnąłem. Już wiem jak się czuła. Bałem się. Jest spokojna, za spokojna.. Przeraża mnie to co chce lub może mi powiedzieć - Ja tylko.. Nie uciekaj..
-Przestań Laurel - stanąłem na tyle prosto, na ile mogłem się w tej chwili zdobyć. Wzięła głęboki oddech - Po prostu nic nie mów. Chcę się starać, nie widzisz tego?! - krzyknąłem i gdy Rebecca zaczęła wiercić się, zniżyłem głos. Nie obudziła się. Stoją teraz w tej sytuacji z Laurel.. czuję się jak nastolatka.
-Ale ja przecież..
-Milcz - wziąłem nosidełko z córką i wyszedłem z pokoju. Ruszyłem do kuchni gdzie krzątała się Mama. Laurel siedziała w moim pokoju. Ja pierdole, nie wierzę że ona mogła coś takiego powiedzieć. Postawiłem Beccy na blacie.
-Co tam Nialler? - Mama zwróciła się do mnie przez ramię. Potem się odwróciła - Co się stało? - zmarszczyła brwi.
-Nic - pokręciłem głową. Bujałem lekko Rebeccę. Mama stanęła obok mnie i spojrzała na malutką.
-Wiem że coś, ale nie naciskam. Pamiętaj że możesz mi wszystko powiedzieć, w miarę możliwości ci pomogę.
-Dzięki Mama.. - pocałowałem ją w policzek.
-Wiesz co? Nie mogę uwierzyć że masz dziecko - przechyliła głowę wpatrując się w moje dziecko.
-Mamo!
-No co? Nigdy nawet nie przyprowadziłeś tutaj dziewczyny, a teraz przyjeżdżasz i to jeszcze z dzieckiem..
Przewróciłem oczami.
-Zaprosiłam Greg'a i Denise na kolację.
-Fajnie - uśmiechnąłem się lekko.
-Nie wiem co się stało, ale proszę nie smuć się. Nienawidzę gdy jesteś smutny, i się nie uśmiechasz - wstałem i przytuliłem się do mamy jak dziecko. Cholera, jak zacznę płakać to będzie źle. Wymusiłem mały uśmiech - Ehh Niall.. - przejechała dłonią po moich włosach. Rebecca się obudziła. Zaczęła płakać. Z grymasem zaniosłem ją do Laurel. Otworzyłem drzwi, Lery siedziała na podłodze oparta plecami o ramę łóżka, wzrok wbijała w podłogę.
-Nakarm ją - burknąłem tylko i podałem jej dziecko. Spojrzała na mnie tylko gdy przejmowała Beccy.
-Niall..
-Milcz. Zawołaj gdy mam ją zabrać - wyszedłem oddychając powoli i głęboko.
-Cześć - odwróciłem się i zobaczyłem tatę.
-Cześć - odpowiedziałem uśmiechając się.
-Podobno masz dziewczynę. Nareszcie.
-Taaa - wymamrotałem.
-Niall? - wróciłem się do pokoju i bez słowa odebrałem Beccy.
-Ooo - Tata zrobił wielkie oczy widząc dziecko - Chyba robię się stary skoro ty masz już dziecko - zmarszczył brwi. Przewróciłem oczami i włożyłem Rebeccę do nosidełka. Wieczorem przyszedł mój brat wraz z żoną i synem, Theo.
-Co to? - wskazał Beccy - Komu ukradłeś? - prychnął Greg - Co? Przecież sam byś nie zrobił - strzeliłem go po ramieniu.
-Niall? Czy z Laurel wszystko w porządku? Nie wychodzi już kilka godzin - zauważyła cicho mama. Wzruszyłem ramionami.
-Pójdę do niej - wymamrotałem. Ruszyłem do pokoju. Otworzyłem drzwi, zobaczyłem Laurel śpiącą na podłodze. Przymknąłem smutny oczy. Tak mocno ją pokochałem, a ona zrobiła mi coś takiego.. Delikatnie podniosłem ją i położyłem na łóżku. Przykryłem ją i przyglądałem się jej ślicznej twarzy.
-I jak? - spytała Mama gdy wróciłem do rodziny.
-Śpi.
-Czyli nie zje z nami? - pokręciłem głową. Zjedliśmy kolację, pogadaliśmy. Spędziliśmy miły rodzinny czas. Theo spał spokojnie w swoim nosidełku obok również śpiącej Beccy. Te dwa malce są urocze.. Boże, gadam jak baba.
-Idę spać - burknąłem, wziąłem Rebeccę i skierowałem się do pokoju. Laurel nadal spała. Położyłem się obok kładąc Beccy między nas. Malutka cały czas spała, jedna i druga. Zasnąłem przytulając do siebie córkę.
Obudziły mnie delikatne dłonie na moim policzku. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Laurel.
-Cześć - powiedziała cicho. Zmarszczyłem brwi, sunęła palcami po mojej twarzy.
-Gdzie Rebecca?
-Twoja mama ją wzięła - odparła nadal wodząc dłonią po mojej twarzy.
-Możesz przestać? - warknąłem. Zamrugała zdziwiona.
-Przecież to lubiłeś - usiadła zażenowana obok mnie.
-Ale teraz mnie to wkurwia - wstałem, ubrałem się, ignorując Lery. Wyszedłem słysząc głos Mamy i Taty.
-Myślę że ona jest bardzo młoda.. - przystanąłem na głos mojej rodzicielki.
-Trzeba się jej spytać ile ma lat, oraz ile są razem.
-Co on wyprawia.. - kwiknięcie mojej córki. Wszedłem do jadalni. Zamilkli.
-Możecie się odczepić od mojego życia? - wziąłem Beccy na ręce. Zabrałem ją do swojego pokoju. Spakowałem rzeczy które wyleciały z walizek - Rusz się - warknąłem na Laurel. Spuściła głowę i ruszyła za mną.
-Niall - Mama podeszła do mnie.
-Laurel ma 17 lat, jesteśmy razem niecały rok - powiedziałem wbijając w nią wzrok - Legalnie uprawiałem z nią seks. Co? Przecież dokładnie to, wszyscy chcieliście wiedzieć.
-N..Niall - wyszeptała Lery.
-Dzwoń po taksówkę. Pojedziemy do hotelu - podałem jej swoją komórkę. Podałem jej numer na taksówkę. Jakiś czas później siedzieliśmy już w hotelowym pokoju.
-Proszę cię Niall, porozmawiajmy - zaczęła po raz setny Laurel.
-Nie.
-Przestań! - pisnęła - Po prostu chcę ci wyjaśnić..
-Nie ma co wyjaśniać moja droga Laurel. Chcę ci tylko coś uświadomić, choćby skały srały, to ty nie odejdziesz. Rozumiesz skarbie? - złapałem mocno jej buzię. Patrzyła na mnie wielkimi z przerażenia oczami.
-Kocham cię..
-Już ci nie wierzę.
Oglądałem domy na sprzedaż.
-Który? - odwróciłem w jej stronę laptopa. Dolna warga jej drżała. Popatrzyła niepewnie na parcele w komputerze.
-T..ten jest ładny - wyszeptała. Pokiwałem głową i wysłałem wiadomość do właściciela. Po godzinie dostałem wiadomość że odebrano spłatę na konto i możemy się wprowadzić.
-Jutro tam pojedziemy, musisz jeszcze wybrać meble. Proszę, masz wolną rękę. Jest kilka pokoi. Salon, jadalnia, itd. Masz wolną rękę, ja się muszę zdrzemnąć.
Położyłem się na drugiej połowie łóżka. Laurel niepewnie przejęła laptopa. Patrzyła coś, klikała, a ja zasnąłem.
Poczułem coś dziwnego.. przyjemność. Chciałem się ruszyć ale nie mogłem. Otworzyłem oczy, zobaczyłem Laurel, na dole trzymającą moją męskość w ustach.
-Laurel! - odepchnąłem ją
-Chcę żebyś mnie kochał - zaczęła płakać.
-Czy ty jesteś kurwa jakaś nienormalna?! Najpierw mówisz że może mnie już nie kochasz, a teraz.. Kurwa, proszę cię! Jakieś pojebane, to twoje zachowanie!
-Nie krzycz na mnie.. - wyszeptała. Strzeliłem się otwartą dłonią w czoło. Co za..!
-Laurel, co się z tobą dzieje?! - wrzasnąłem na nią. Rebecca zaczęła płakać więc wziąłem ją na ręce. Uspakajałem ją chwilę - Lery?
-Bo ja.. ja nie wiem.. Byłeś taki okropny, od czasu kiedy dowiedziałeś się o ciąży.. - schowała twarz w dłoniach i znów zaczęła płakać. Odłożyłem spokojną już Beccy i podszedłem do Laurel. Przytuliłem ją mocno do siebie.
-Laurel - wyszeptałem, wtuliła się we mnie szlochając.
-Kocham cię - wymamrotała - Kocham Niall, nad życie.
-Ja ciebie też Maleńka. Kocham - pocałowałem ją czule.
-Nie będziesz już krzyczał? - pokręciłem głową.
-Wybrałaś meble?
-Zamówiłam to co mi się podobało - spuściła wzrok.
-Co się stało?
-Bo trochę dużo wydałam.
-No i co z tego?
-No...
-Mamy pieniądze - znów złączyłem nasze usta - Kiedy meble przyjadą?
-Za dwa, trzy dni.
-Za cztery wprowadzimy się - oparłem swoje czoło o jej.
-Kocham cię - pocałowałem ją tylko w czoło.

-Podoba ci się? - objąłem Laurel ramieniem. Pokiwała głową z uśmiechem. Meble są już poustawiane. Nawet ładnie.
-Kocham cię Niall - cmoknęła mnie.
-Wiem kochanie, przestań ciągle to powtarzać - cmoknąłem ją.

-Gdzie jesteś?! - krzyknąłem do telefonu. Głośna muzyka całkiem zagłuszała głos Laurel - Laurel! Powiedz mi natychmiast gdzie jesteś do cholery!
-Klub 'Dragon' - odpowiedziała rozchichotana, pewnie pijana. Jak jej nie zabije to skrzywdzę kurwa. Podrzuciłem Beccy rodzicom. Klub Dragon, chodziłem tam kiedyś na imprezy. Co jej odjebało?! Wyszła dzisiaj mówiąc że idzie do Denis, ale w ogóle tam nie dotarła, gdzie była przez 5 godzin? Nareszcie dotarłem do klubu. Ta super, co najmniej trzysta osób a ja mam znaleźć jedną małą Lau... To chyba jakiś jebany żart. Czując wzbierającą złość ruszyłam ku lożom. Złapałem Lery za włosy i zdjąłem ją z faceta. Zaczęła piszczeć i się szarpać. Odrzuciłem ją na drugą część kanapy, zacząłem okładać faceta z którym się całowała. Gdy ręce miałem całe w jego krwi, złapałem Laurel za kark i wyprowadziłem z klubu. Wrzuciłem ją na tylne siedzenie i ruszyłem z piskiem opon. Zatrzymałem się pod naszym domem. Złapałem ją za włosy i zaciągnąłem do środka. Cała zapłakana skuliła się pod ścianą.
-Niall.. proszę - wyszeptała.
-Pożałujesz Laurel. Oj pożałujesz.

Koniec części pierwszej

8 komentarzy:

  1. Boskie <3 Kocham i czekam z niecierpliwością na drugą część <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O Bożeno! :o
    Ale on jej nie pobije? Powiedz mi, że on jej nie zrobi krzywdy! masakra, chce mi się płakać!!! <3
    Już się nie mogę doczekać drugiej części :***

    http://different-world-1d.blogspot.com
    http://maniac-harrystylesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Co wogóle odjebało Lery? Zachowuje się jak jakaś nienormalna! Rozdział cudo,czekam na kolejny! Weny :*
    @SillyDreamer_Me

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniały *,* weny życzę i szybko dodaj kolejną część :D ~ Lulu G.

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurwa...
    Nieźle sie porobiło ;o
    Czekam z niecierpliwością na część drugą <3
    Zapraszam ;3
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo ja .....

    Jezu no tego się nie spodziewałam. Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :) ale on jej nie pobije prawda ? :o

    OdpowiedzUsuń
  8. Co ?!
    "Koniec części pierwwszej".
    ???!?!?!?!?!?!?!? Jakim prawem ?!
    Dobra ok nie poplacze sie, ze mna wszystko ok ;)
    Mam nadzieje ze Niall nic jej nie zrobi :*

    OdpowiedzUsuń