piątek, 24 października 2014

Chapter 43 - Day before a big day


Nie mogę spać. Nie mogę jeść. Nie mogę na niego patrzeć. Nie mogę zrozumieć jak mój delikatny, najukochańszy mężczyzna mógł kogoś zabić, no jak? Po prostu nie mogę, nic nie mogę..
-Mamo, musisz coś zjeść.. - Rebecca stanęła przede mną - Jutro ślub, wyglądasz jak wrak człowieka.. Co się stało? Dlaczego tak się zachowujecie oboje?
-Pytasz się Beccy? - zmrużyłam oczy patrząc na nastolatkę. Momentalnie się skuliła - Spałaś z Harry'm, spotykałaś się z nim za naszymi plecami! On jest od ciebie o 20 lat starszy!
-Mamo.. - łzy spłynęły po jej bladych policzkach.
-Przestań Rebecca - warknęłam.
-Lery - usłyszałam głos Niall'a - Mili, Raquelle i Debby przyszły.. - weszli wszyscy do sypialni.
-Czemu płaczesz Beccy? - Milagros objęła ją ramieniem.
-Nic ciociu - wyszeptała i szybko wyszła.
-Laurel? - spytała zdezoriętowana żona Payne'a.
-Nic. Rebecca bardzo przejmuje się ślubem - wybrnęłam z sytuacji.
-Dlatego płacze?
-Spróbuj zrozumieć dorastającą nastolatkę - westchnęłam.
-No tak, Mikey już dawno wybył z domu. Mieszka w akademiku w Londynie.
-Przyjedzie na ślub? - spytał Niall.
-Tak, ze swoją dziewczyną, Clarie.
-Pamiętam jak miał 3 lata kiedy Beccy się urodziła - przytuliłam mocno Niall'a.
-Już się nie postarzaj Laurel - zachichotała Raquelle.
-No tak, Novalee bawi się z Hayley? - spytałam o młodszą córeczkę Mili i Liam'a.
-Yhm - potaknęła dziewczyna Debby, żona mojego brata - Jelly, też z nimi harcuje.. - No tak, mój brat ma dziecko! Jennifer i drugie w drodze, Jelly (bo tak ją wszyscy nazywamy) jest rok młodsza od Hayley. Raquelle jest ze Starkiem, nie planują dzieci. Jedyny bezdzietny i bez narzeczonej to Zayn. Forever Alone..
Zerknęłam na mojego narzeczonego. Ledwo przełknęłam ślinę bo przed oczami miałam jego wyraz twarzy kiedy wrócił tego wieczoru gdy zabił Harry'ego, wydawał się też cały we krwi..
-Co? - zaśmiał się, jego niebieskie oczy świeciły, tak jak zawsze gdy był szczęśliwy. Zachowywał się jak gdyby nigdy nic.. Jakby nikogo nie zabił. Jakby nie zabił swojego przyjaciela.
-Kocham cię - wyszeptałam.
-Ja ciebie też kochanie - pocałował mnie krótko.
-No no.. będziecie mieli całą noc poślubną, a teraz zmykaj do naszych facetów. A my robimy sobie wieczór panieński.
-A my kawalerski! - zawołał Louis zza drzwi.
-Nie podsłuchuj Lou! - krzyknęłam ze śmiechem.
-Czekam tylko na blondasa!
-Już idę - przewrócił oczami - Bądź grzeczna Lery - wymruczał mi do ucha.
-Ty też, nie zdradź mnie - powiedziałam dosyć poważnie choć nie chciałam tego po sobie poznać.
-Wiesz że nigdy Laurel - pogłaskał mnie po policzku - Dowidzenia paniom - ukłonił się i wyszedł.
-Becca zabiera dzieciaki, a my mamy całą noc dla siebie - powiedziała Debby.
-A gdzie jedzie? - zainteresowała się Mili.
-Do nas - wymamrotała partnerka mojego brata przyglądając się sukni ślubnej. Wypiłyśmy butelkę szampana i świętowałyśmy ostatnie godziny przed ślubem.

*Rebecca*

Wytarłam policzki i przytuliłam do siebie śpiącą Hayley. Obok mnie zasnęła też Jelly i Novalee.
Dzwonek do drzwi.
Westchnęłam, pociągnęłam nosem i zdjęłam z kolan głowę siostry i poszłam do drzwi.
Otworzyłam je.
-Ymm hej - przede mną stał dość znajomy chłopak - Ktoś ty?
-Beccy! - zawołał ciemnowłosy, złapał mnie w pasie i obrócił wokół naszej osi.
-Whow! Ktosiu nie znam cię!
-To ja! Micheal, nie pamiętasz kuzyna? - uśmiechnął się szeroko.
-Mikey! - pisnęłam. Dopiero teraz poznałam jego brązowe oczy - Kopę lat, wejdź..
Wszedł do środka i rzucił dużą sportową torbę na podłogę. Przyjrzał mi się.
-Płakałaś - zauważył.
-Wcale nie. Poza tym co ty taki ciekawski?
-Nie lubię gdy ktoś płacze - westchnął - Gdzie jest Lee?
-Śpi razem z Hayley i Jelly..
-Tak razem? - otworzył szeroko oczy - Nie wiedziałem że lubią grupowo..
-Zboczeniec - uderzyłam go żartobliwie w ramię. W obecności Mikey'a Payne'a nie można być smutnym, zawsze sprawi że wszyscy się wokół śmieją - Napijesz się czegoś?
-A co proponujesz?
-Opijam wujka Lou z wina - wzruszyłam ramionami i wskazałam pół pełny kieliszek czerwonej cieczy.
-Nie kapnie się?
-Będą zbyt zalani po wieczorze kawalerskim i panieńskim żeby sprawdzić butelki, a później to nie będzie ich obchodzić zawartość barku.
-No to poproszę - wyszczerzył swoje równe zęby. Znałam dom wujka Louis'a jak własną kieszeń, w kuchni wyjęłam jeden kieliszek dla Micheal'a. Picie alkoholu jest legalne dopiero po ukończeniu 21 roku życia, to nie fair. Ale, który nastolatek trzyma się zasad, hmm?
-Jak tam Lee? - gdy weszłam do salonu zobaczyłam Mikey'ego tulącego do siebie swoją i moją siostrę, córka Debby i Lou nadal spała jak kamień - Zobacz Becca jakie to już duże, a dopiero co z kołyski wyszło - pogilgotał Hayley a potem Novalee.
-Postarzasz i siebie i mnie - klapnęłam obok niego, nalałam do jego kieliszka wino i podałam mu.
-Ja też chcę - Hayley wgramoliła mi się na kolana.
-Nope - cmoknęłam ją w nos.
-Czemu?
-Bo to moje.
-Mikey daj mi - zawołała Novalee patrząc na kieliszek jej brata. Spojrzeliśmy na siebie z Michael'em i wybuchliśmy śmiechem.
-Nie ma mowy małe alkoholiki, już 20, idźcie lulu. Do pokoju Jelly, teraz, teraz! - pogonił dziewczynki. Jelly przetarła oczy i poszła za Lee i Hay. Zostaliśmy sami z kuzynem - Tęskniłem za tobą Beccy.
-Ja za tobą też.
-Tak bardzo że mnie nie pamiętasz?
Przewróciłam oczami.
-Tyle się ostatnio zdarzyło, a ty się tak cholernie zmieniłeś Mike. Wyprzystojniałeś, przecież nie widziałam cię od ponad roku, od kiedy byłam na wakacjach w Londynie.
-Nie wiem czemu mieszkacie w Irlandii - wygrzebał z kieszeni paczkę papierosów - Masz ogień?
-Poczekaj na piorun - prychnęłam. Wyjęłam ze spodni zapalniczkę i zapatrzyłam się na nią. Zapalniczka Harry'ego. Po moich policzkach spłynęły łzy w momencie gdy podałam zapalniczkę Mikey'owi. Przypalił papierosa.
-Ej, co jest? - wyjął fajka z ust i spojrzał na mnie. Położył mi dłonie na ramieniu, odchylił głowę w obawie że przyjara mi szlugiem włosy.
-Nic, nic.. Przypomniało mi się coś i tyle.. - przyłożył do moich ust papierosa. Chwyciłam go wargami i zaciągnęłam się. Wytarłam dłonią w której miałam papierosa policzki.
-Co u wujka Styles'a? Nadal Forever Alone tak jak wujcio Malik?
-Wujcio Malik cały czas Alone, a co do Harry'ego.. Niedawno z kimś się rozstał.
-Yhm.. Oddasz mi tego szluga?
-Nie. Synek Liam'a Payne'a pali?
-Biorę przykład od tatusia. Córeczka Niall'a Horan'a jest pyskata?
-To wrodzony dar - zaciągnęłam się i nachyliłam do Mike'a. Rozchylił usta a ja wydmuchałam dym między jego wargi. Payne uśmiechnął się szeroko.
-Co to miało być panienko Horan? - uniósł jedną brew.
-Nic - odparłam niewinnie.
-Chyba starasz się być prowokacyjna przykładna córeczko Horanów.
-Ja się nie staram, ja jestem prowokacyjna - mrugnęłam do niego. Przytuliłam się do kuzyna, w ciszy popijaliśmy wino i paliliśmy papierosy.

Heart Attack po obejrzeniu "Steal my girl"

7 komentarzy:

  1. Pierwsza! Super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja cię :D
    Najpierw z wujkiem, później z kuzynem :P
    Kit z tym, że to nie jest jej prawdziwa rozdziana xD
    Ale Horan przesadził zabijając Harry'ego...
    To jest tak, jakby Lou zabił Niallera za to, że zrobił Lery dziecko... <3
    To nie fair :P <333
    Nie mogę się odczekać kolejnego rozdziału <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby teraz Lery mogłaby coś czuć do Mike'ego???
    No nieźle czekam na next i to szybko <3
    Zapraszam do siebie :
    http://louis-ff-one-direction-xx.blogspot.com/
    Będę bardzo wdzięczna jeśli zajrzysz <3
    życzę weny ;* ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu zabita. Proszę kochanie powiem że to jeszcze nie koniec!
    @SillyDreamer_Me

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG! No jest rozdział, rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać :). Dzoewczyno Jezu ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y <3 Kochana no rozdział dhdgfhvhjtgjcgjcfjbjhf nie mam słów. Czekam na nexta.
    Kocham i pozdrawiam <3 !

    OdpowiedzUsuń
  6. łaaaaaaaaaaaał ;**
    smutno bez hazzy ;c
    beccy i mike <333
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń