czwartek, 17 lipca 2014

Chapter 17 - All day of Niall

Budzik. Jęknęłam i próbowałam wyłapać wyłącznik. Otworzyłam jedno oko. Kto to widziałam żeby w wakacje wstawać o 7..? No tak. Ja.
Mruknęłam niezadowolona i wstałam z łóżka, wybrałam czarne spodnie i jasną koszulkę, włosy związałam w ciasny kucyk. 7:50 wyszłam przed dom i zajadałam kanapkę którą sobie zrobiłam. Parę minut później zajechał przede mną samochód. Niall wychylił głowę z samochodu.
-Wsiadaj - mruknął. Grzecznie usiadłam na miejscu pasażera i zamknęłam drzwi. Horan zlustrował mnie wzrokiem - Co to? - wskazał ranę na mojej ręce która wyglądała dość niepokojąco, w sensie takim że wyglądała tak jakbym się pocięła.
-Omsknął mi się nóż.. - tak właściwie to Zayn'owi, i to była moja wina, bo wpadłam na niego gdy on trzymał ostrze.
-W takim miejscu? - prychnął i ruszył spod domu Anne.
-A gdzie? - burknęłam. Niall westchnął.
-Nie tniesz się?
-Co cię to interesuje?
-Odpowiedz - warknął.
-Nie muszę się ci tłumaczy.
-Nie wkurwiaj mnie dzisiaj. Będziemy się ze sobą męczyć tydzień, więc nie chcesz żebym się zdenerwował - warknął.
-Nie tnę się. Zadowolony? Zayn uczył mnie jak posługiwać się nożem - po cholerę się mu tłumaczę? Może naprawdę nie chciałam żeby się zdenerwował.
-Powinien uważać - powiedział patrząc na drogę.
-To nie jego wina, tylko moja. Mam słabą koordynację ruchów - wzruszyłam ramionami.
-Mówiłem że się nie nadajesz - mruknął pod nosem. Zacisnęłam pięści ze złości. Starałam się opanować by z moich ust nie wypłynęło jakieś wredne zdanie przez które by się wkurzył i zaniechał uczenia mnie. Zaczęło mi zależeć na tym by nauczyć się wielu rzeczy od tych chłopaków. Zawiózł mnie do.. szkoły?
-Co robimy w szkole? - zdziwiłam się.
-Jest tu przecież wielka sala gimnastyczna. Będziemy w niej ćwiczyć.
Okeej..
-Nie wiem jak Liam z tobą będzie trenował, ale to jest jedno z lepszych miejsc - wysiadł i ruszył do szkoły nie czekając aż ja wyjdę z samochodu. Jęknęłam i wygramoliłam się z auta - Nie będę na ciebie czekał cały tydzień.
Fuknęłam i biegnąc nadążyłam za nim. Dupek. Poszliśmy do sali gimnastycznej. Szkoła była całkiem opustoszała. W całym budynku byliśmy tylko my.
-Zacznijmy od najprostszych rzeczy Laurel - Wróciliśmy do Laurel? W sumie mi to pasuje - Zaatakuj mnie.
-To ma być samoobrona i zwinność.
-Więc wolisz żebym to ja cię zaatakował? - postąpił krok w moją stronę, na co ja się cofnęłam.
-Nie wiem jak mam zacząć.
Przypatrywał mi się chwilę, po czym zjechał wzrokiem na moje piersi na co, założyłam ręce.
-Wiesz ostatnio dużo myślałem..
-O czym..? - spytałam podejrzliwie.
-O tobie Maleńka - wymruczał idąc ku mnie - O twoim ciałku, gdy cię przebierałem w moją koszulkę - uciekając natrafiłam plecami na ścianę. Podszedł do mnie i przyszpilił do ściany - O twoich pyskatych ustkach wokół mnie - nie wytrzymałam i uderzyłam go. Zaczęłam się z nim szarpać póki nie przewróciłam się gdy poplątały mi się nogi, a on nie unieruchomił mi nóg i rąk. Adrenalina krążyła w moich żyłach, miałam ochotę go rozszarpać za to co mówił. Szarpałam, a on wybuchł głośnym śmiechem - Wiedziałem że podziała.
Zamarłam. CO?
-Hę?
-Udało mi się ciebie sprowokować - uśmiechnął się.
-Ty dupku! - wyszarpałam się spod niego i wstałam.
-Dobrze by ci poszło gdybyś miała jedną taktykę, a nie najpierw z liścia, później szarpiesz mnie, a potem dajesz się powalić.
-Nie dałam się powalić! Potknęłam się!
-W takim razie to prawda gdy mówiłaś o twoim braku koordynacji ruchów - prychnął. Miałam ochotę znów go uderzyć. Odwrócił się by wyjąć wodę z torby, a ja rzuciłam mu się na plecy. Złapał mnie za nadgarstek i przerzucił przez siebie na podłogę. Jęknęłam gdy moje ciało zderzyło się z materacem rozłożonym na całej podłodze - Nieźle. Gdyby nie to że nie miałaś żadnego planu, prócz rzucenia mi się na plecy - zaśmiał się i przypatrywał się z góry.
-Skąd wiesz że nie miałam planu? - wychrypiałam.
-Gdybyś miała plan nie leżałabyś teraz na podłodze - uśmiechnął się jeszcze szerzej, a jego błękitne oczy błyszczały. Był przystojny gdy się uśmiechał, gdy był zadowolony - Wstajesz czy będziesz tu leżeć?
-A pomoc?
-Jesteś dużą dziewczynką, poradzisz sobie - fuknęłam i podniosłam się. Poczułam lekki ból w kręgosłupie - Nie marudź. Dawaj - uśmiechnął się kpiąco.
-Co?
-Atakuj. Czy znów mam cię prowokować?
Myśl o tym co mógłby tym razem powiedzieć przyprawiała mnie o mdłości, więc bez żadnych zachęt rzuciłam się na niego, ale znów wylądowałam na ziemi. Jęknęłam przeciągle.
Przecież nie mam z nim szans!
Ale myślałam tak samo w starciu z Zayn'em. A później nawet mi wychodziło. Niall trzymał mnie w taki sposób że przyciskał moje plecy do swojego torsu, ręce miałam skrzyżowane jak to mają faraoni. Błysnęła mi myśl. Wzięłam ręce w dół prostując je. Wyswobodziłam się z jego uścisku. Patrzył na mnie z wielkim uśmiechem.
-Co to było Lery? - zaśmiał się. Lery.. Gdy on to mówił, chyba zaczęło mi się podobać - Skąd to znasz?
Wzruszyłam ramionami.
-Widziałam w jakimś filmie.. - zachichotałam. Przechylił głowę w bok wpatrując się we mnie. Staliśmy wpatrzeni w siebie póki nie wybuchłam śmiechem. Nawet nie wiem dlaczego, raczej przez sposób w jaki na mnie patrzył.
-Jeszcze raz, to znaczy atakuj mnie - mruknął. Rzuciłam się na niego ale bez problemu powalił mnie na ziemię. Leżałam a on na mnie, zwrócony twarzą w moim kierunku. Wpatrywałam się w jego niebieskie tęczówki, unieruchomił mnie, najmniejszy ruch był nie możliwy. Złapałam się na tym że zjechałam wzrokiem na jego usta, zaigrał na nich kpiący uśmieszek. Popatrzył mi w oczy i zaczął przybliżać swoje usta do moich. Złączył nasze usta w zachłannym pocałunku. W mojej głowie jarzyła się czerwona żarówka z ostrzeżeniem. Umysł krzyczał bym odsunęła się do blondyna. Całował mnie intensywnie, jego język wdarł się do mojej buzi. Nie umiałam się całować, więc dałam mu przejąć kontrolę nad naszym pocałunkiem. Przeniósł moje ręce nad moją głowę i trzymał je tylko jedną ręką, drugą zaczął jeździć po moim boku. Mruknęłam w jego
usta gdy położył dłoń na moim udzie i lekko je ścisnął. Później zaczął przesuwać ją do wewnętrznej strony mojej nogi. Wtedy odzyskałam resztki zdrowego rozsądku i rozłączyłam nasze usta. Byłam nadal unieruchomiona, a Niall trzymał dłoń w tym samym miejscu - Co jest? - chciał mnie ponownie pocałować, ale odwróciłam głowę - Lery...
-Weź tą rękę - warknęłam.
-Którą? - zaśmiał się.
-Najlepiej obie - mina mu zrzedła i zszedł ze mnie - Wszystko zepsułeś - wyszeptałam cicho do siebie.
-Słucham? - słyszał. I co?
-Zepsułeś. Było fajnie, miło, podobało mi się, a ty musiałeś zacząć mnie obmacywać - usiadłam na podłodze krzyżując nogi.
-Przesadzasz.
-Nie! Wcale nie! Czemu nie możesz mnie po prostu pocałować i nie próbować się do mnie dobrać? - wybuchłam. Cholera. Patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nachylił się do mnie i kładąc dłoń na moim policzku musnął moje usta. Delikatnie. Byłam aż zdziwiona. Byliśmy chwilę złączeni w tym niesamowitym pocałunku.
-Zadowolona? - mruknął gdy odsunął się ode mnie. Pokiwałam głową - A teraz wracaj do ćwiczeń.
Myślałam że żartuje, ale nie. Niepewnie wstałam, ale tym razem to on mnie zaatakował.
-Wiesz, zanim zaczniesz się na mnie rzucać, żeby zabić to nauczyć wpierw czegoś bym mogła się obronić - syknęłam spychając go z siebie i podnosząc się z podłogi.
-Najpierw musisz zobaczyć jak to jest gdy cię atakują.
-Masz świadomość że twój tok myślenia jest do kitu?
-Jak tak to proszę. Wytrzymałość. Proszę 5 kółek wokół sali.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, wielkości boiska do koszykówki. Niechętnie ruszyłam biegiem, mając nadzieje że jak będę biegać szybciej to szybciej skończę, ale tak nie było, jak zaczynałam trzecie kółko padłam na materac twarzą do ziemi.
-Nie... dam... rady.. - wysapałam próbując złapać oddech. Chyba gdzieś tam na drugim końcu sali jest moje płuco.
-Podobno tańczyłaś. Do tego trzeba mieć kondycje.
Usiadłam na podłodze i popatrzyłam na niego. Oddech prawie mi się unormował.
-Skąd wiesz że tańczyłam? - zmarszczyłam brwi.
-Hazz nam powiedział. No już, biegaj. A jakbyś musiała uciekać? Nie możesz sobie przystanąć w pewnym momencie bo cię zabiją. Musisz biec i biec. Aż nie znajdziesz bezpiecznego miejsca, albo nie zgubisz tego który cię goni.
Westchnęłam i znów zaczęłam biec. Skończyłam piąte okrążenie.
-A jak zrobisz szóste to dostaniesz buziaka - wyszczerzył się. Dyszałam stojąc w miejscu - No cóż, nie działa. Inaczej, jak nie zrobisz szóstego okrążenia to nie dostaniesz wody - pokazał mi trzymają w dłoni butelkę z wodą. Moje marzenie. Zaczęłam biec ledwo skończyłam kółko, a rzuciłam się na Niall'a i wyrwałam mu butelkę. Przyssałam się do butelki aż nie opróżniłam jej całej. Sapałam wykończona - Która godzina?
-16
-Żartujesz? Tak długo ćwiczymy? - pokiwał głową.
-Przebierz się - podał mi jakieś ubranie które wyjął z torby którą przyniósł tu.
-Co to? - rozłożyłam materiał.
-Sukienka. Zabieram cię na obiad.
-Po pierwsze nie chcę, po drugie jestem cała spocona, po trzecie ja już nigdzie z tobą nie wychodzę bo ostatnio mi coś dorzuciłeś do drinka! - wycelowałam w niego palce i rzuciłam w jego stronę sukienką.
-Nie masz wyboru Lery. Tam masz prysznice. Ręcznik - podał mi ręcznik i sukienkę.
-Dobrze wiedzieć - mruknęłam i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam na siebie super krótką sukienkę. Przeczesałam palcami włosy, gdy weszłam ponownie do sali, Niall przebrany był w koszulę i czarne spodnie. Spuściłam wzrok gdy oblizał wargi na mój widok. Wyszliśmy ze szkoły, Niall chciał spleść nasze palce ale odsunęłam rękę. Warknął i siłą złączył nasze ręce. Skrzywiłam się gdy mocno ścisnął moją dłoń - Boli - wyjąkałam.
-Po prostu daj mi tą cholerną dłoń, a nie za każdym razem uciekasz - powiedział cichym niepodobnym do niego głosem.
-Nie wiedziałam że tak ci zależy żeby cię trzymać za rękę - wyswobodziłam dłoń. Westchnął przegrany, ale ja z uśmiechem splotłam delikatnie nasze ręce. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Odwróciłam wzrok. To naprawdę było dla niego ważne. Równie ważne co dla mnie delikatny pocałunek bez próby dobierania mi się do majtek..

7 komentarzy: