poniedziałek, 30 czerwca 2014

Chapter 1 - First impression

Siedzieliśmy w samochodzie faceta z opieki społecznej, Craig Holt. Jechał w ciszy do Sierocińca w którym zamieszkamy z Louis'em. Siedziałem wtulając się w niego. 
-Boję się Lou - wyszeptałam. Pogłaskał mnie delikatnie po włosach. 
-Nie martw się. Obronię cię - uśmiechnął się pokrzepiająco. Ale po jego oczach widziałam że też się chyba boi. 
-Spokojnie. Sierociniec Panny Leighton to przyjemne miejsce - powiedział Pan Holt. Jak ktoś coś takiego mówi to już mam wrażenie że to będzie horror. O boże, żebym się myliła.. Był już wieczór gdy dojechaliśmy był już wieczór, przez co budynek sierocińca wygląda jak straszny dwór. Zadrżałam widząc czarne ściany budynku. Schowałam się za Louis'em - No cóż.. przyjemne z zewnątrz w dzień - powiedział trochę niepewnie mężczyzna. Lou obrzucił go taki spojrzeniem. 
-Witam - przed nami pojawiła się kobieta z ciemnymi włosami, w czarnej koszuli i spódnicy w tym samym kolorze. Była zbyt oficjalna jak dla mnie - Nazywam się Elizabeth Leighton, zapraszam do środka. Robi się ciemno - poprowadziła nas do środka. Trzymałam kurczowo Louis'a za rękę. Przed nami przebiegła grupka dzieci które miały według mnie od 7 do 10 lat, a ze śmiechem goniła je dziewczyna z czerwonymi włosami - Raquelle - powiedziała Pani Leighton. Czerwonowłosa momentalnie się wyprostowała i podeszła do kobiety. 
-T..tak? 
Raquelle |16|
-Oprowadzisz naszych nowych wychowanków po naszej placówce, a potem pokażesz ich pokoje, dobrze? 
-Oczywiście Panno Leighton.. - mówiła jakby połknęła kij. Pani Leighton oddaliła się stukając swoimi obcasami o podłogę. Czerwonowłosa sprawdziła czy nie ma już kobiety i wyszczerzyła się do nas - Jestem Raquelle. 
-Louis - mruknął drętwo mój brat na co Raquelle zmarszczyła nos. 
-Laurel - wyszeptałam. 
-Miło mi - uśmiechnęła się delikatnie. Nie wiem czy to jak bardzo wesoła była Raquelle denerwowało mnie czy dziwiło - Chodźcie, pokaże Wam bawialnię, jadalnię, łazienki, pokój ogólny tak jakby dzienny i sypialnie. 
Pokazała nam kolejno każde z pomieszczeń które wypełnione były dziećmi i nastolatkami. 
-Sypialnie - powiedziała Raquelle pokazując długi korytarz który miał kilkanaście drzwi na każdej ścianie - Po lewej męskie, po prawej dziewczyny. 
-Lou ja się boję, ja nie chcę sama - wyszeptałam nerwowo. 
-Spokojnie Laurel.. pokoje są podzielone wiekowo. Ja jestem w pokoju od 15 lat do 16. Dzisiaj kazali nam zrobić porządek w pokoju bo przyjeżdża ktoś nowy. Więc jesteś ze mną w pokoju. Zajmę się tobą - uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po ramieniu. 
-Nie martw się Lery - przytulił mnie Louis. Załkałam cicho. Tylko on, Mama i Lottie nazywali mnie 'Lery'. Na samo wspomnie mamy i siostry znów zapłakałam. 
-Za pół godziny gasimy światła! - usłyszeliśmy czyjś głos.
-Głośniki - wyjaśniła Raquelle wskazując czarny kwadrat w rogu sufitu - Musisz iść się naszykować do snu, myślę że chcesz wziąć prysznic więc teraz jest najlepsza pora bo wszyscy już wykąpani leżą i czekają aż pogaszą światła. Ja też muszę się odświeżyć - wzięła mnie pod ramię. Wyrwałam się jej i wtuliłam w Lou. 
Laurel
-Dobranoc Lery - pocałował mnie w czoło. Raquelle złapała mnie za rękę i pociągnęła do jednego z pokoi. Otworzyła drzwi na których widniały tabliczki z nazwiskami, były 4 tabliczki w tym moja. Weszłyśmy do środka. Tylko jedno łóżko było zajęte przez śpiącą już dziewczynę. Raquelle podeszła do niej i szarpnęła za ramię.
-Zoe, obudź się! Chcę ci przedstawić.. - dziewczyna obudziła się i podniosła na łokciu - Zoe, to jest Laurel. Laurel to jest Zoe. Nasza współlokatorka - uśmiechnęła się do nas - Gdzie Lorraine? 
-Skąd mam wiedzieć? Co ja GPS? - mruknęła Zoe i ponownie położyła głowę na poduszce. Raquelle przewróciła oczami. 
-Weź ręcznik i piżamę - wskazała mi moją walizkę leżącą na jednym z wolnych, schludnie zaścielonych łóżek. Niepewnie podeszłam do torby i walizki należącej do mnie i wyciągnęłam jeden ręcznik i coś do spania. Przystanęłam obok Raquelle która grzebała pod poduszką szukając czegoś - Cholera! - zaklęła.
-Czy Lorraine znów zwinęła mi piżamę? - rzuciła się na usypiającą już Zoe. Dziewczyna wrzasnęła i zepchnęła Raquelle na podłogę. 
-Co mnie twoja piżama obchodzi?! Błagam cię, Jack męczył mnie cały dzisiejszy dzień - burknęła i schowała się w kołdrze.
-Bo mu się podobasz - zaśpiewała pod nosem czerwonowłosa. 
-Bujaj się Elle - warknęła Zoe. 
-Idziemy Laurel - zaśmiała się Raquelle i wyszłyśmy z pokoju. Zaprowadziła mnie do łazienek. Było tam kilka prysznicy. Jeden prysznic był zasłonięty, a u góry unosił się dym. Raquelle jednym ruchem odsłoniła zasłonkę. U dołu kabiny siedziała dziewczyna z brązowymi włosami i papierosem w dłoni - Wiedziałam że to ty mi zabrałaś! - zawołała Raquelle i wyrwała siedzącej na podłodze dziewczynie swoje rzeczy. 
-Myślałam że się przyzwyczaiłaś - mruknęła szatynka i zaciągnęła się papierosem. Raquelle sięgnęła po papierosa ale dziewczyna trzymająca go szybko zrobiła unik - Nie! Masz swoje - mruknęła. Raquelle nachyliła się i odkręciła wodę nad głową dziewczyny. Ta z krzykiem wstała z kafelków - Ty...! 
Lorraine |16|
-Stop! Zanim rzucisz wiązanką przekleństw poznaj Laurel. Dzisiaj tu przyjechała. Laurel to Lorraine - wskazała brunetkę - Laurel, masz tu do dyspozycji prysznice, wykąp się bo zaraz cisza nocna i pogaszą światła - mruknęła czerwonowłosa. Niepewnie weszłam zasłoniłam swój prysznic. Rozebrałam się i odkręciłam wodę. Gdy wysuszyłam się ręcznikiem i ubrałam w piżamę wyszłam z kabiny. Raquelle stała oparta o ścianę i kończyła palić - Chcesz? - wyciągnęła w moim kierunku dłoń w której trzymała papierosa. Pokręciłam głową - A palisz? - ponownie pokiwałam głową na nie - Kiedyś paliłaś? - teraz skinęłam głową. Na przełomie 13 a 14 lat trochę popalałam. Czerwonowłosa wzruszyła ramionami i dokończyła szluga - Chodź spać - objęła mnie ramieniem - Ty też się pośpiesz Lorraine - zawołała za dziewczyną i wyszłyśmy nie czekając na jej odpowiedź. Zaprowadziła mnie do pokoju i położyła do łóżka.
-Dziękuję Raquelle - wyszeptałam.
-Nie ma za co - mrugnęła do mnie - Pamiętaj, śpię jedno łóżko dalej, wal do mnie gdy tylko chcesz - zachichotała i wstała, po czym rzuciła się na swoje łóżko. Zakopałam się w pościeli. Czekałam długie godziny aż zasnę. 

Laurel to Chachi Gonazles :)
Mam nadzieje że podoba Wam się rozdział i że nie zawiodę Was na tym blogu.
Pozdrawiam hug ya xx

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny pomysł na ff .
    szoda tylko mi lur.
    Jak tak czytasz to chce się płakać
    życze weny i pozdro <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko fajnie spoko tylko proszę nie przestawaj go pisać jak Fallen oraz inne blogi :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lubiłam Boarding School ;(( bardzo

    OdpowiedzUsuń