-Boję się Lou - wyszeptałam. Pogłaskał mnie delikatnie po włosach.
-Nie martw się. Obronię cię - uśmiechnął się pokrzepiająco. Ale po jego oczach widziałam że też się chyba boi.
-Spokojnie. Sierociniec Panny Leighton to przyjemne miejsce - powiedział Pan Holt. Jak ktoś coś takiego mówi to już mam wrażenie że to będzie horror. O boże, żebym się myliła.. Był już wieczór gdy dojechaliśmy był już wieczór, przez co budynek sierocińca wygląda jak straszny dwór. Zadrżałam widząc czarne ściany budynku. Schowałam się za Louis'em - No cóż.. przyjemne z zewnątrz w dzień - powiedział trochę niepewnie mężczyzna. Lou obrzucił go taki spojrzeniem.
-Witam - przed nami pojawiła się kobieta z ciemnymi włosami, w czarnej koszuli i spódnicy w tym samym kolorze. Była zbyt oficjalna jak dla mnie - Nazywam się Elizabeth Leighton, zapraszam do środka. Robi się ciemno - poprowadziła nas do środka. Trzymałam kurczowo Louis'a za rękę. Przed nami przebiegła grupka dzieci które miały według mnie od 7 do 10 lat, a ze śmiechem goniła je dziewczyna z czerwonymi włosami - Raquelle - powiedziała Pani Leighton. Czerwonowłosa momentalnie się wyprostowała i podeszła do kobiety.
-T..tak?
Raquelle |16| |
-Oczywiście Panno Leighton.. - mówiła jakby połknęła kij. Pani Leighton oddaliła się stukając swoimi obcasami o podłogę. Czerwonowłosa sprawdziła czy nie ma już kobiety i wyszczerzyła się do nas - Jestem Raquelle.
-Louis - mruknął drętwo mój brat na co Raquelle zmarszczyła nos.
-Laurel - wyszeptałam.
-Miło mi - uśmiechnęła się delikatnie. Nie wiem czy to jak bardzo wesoła była Raquelle denerwowało mnie czy dziwiło - Chodźcie, pokaże Wam bawialnię, jadalnię, łazienki, pokój ogólny tak jakby dzienny i sypialnie.
Pokazała nam kolejno każde z pomieszczeń które wypełnione były dziećmi i nastolatkami.
-Sypialnie - powiedziała Raquelle pokazując długi korytarz który miał kilkanaście drzwi na każdej ścianie - Po lewej męskie, po prawej dziewczyny.
-Lou ja się boję, ja nie chcę sama - wyszeptałam nerwowo.
-Spokojnie Laurel.. pokoje są podzielone wiekowo. Ja jestem w pokoju od 15 lat do 16. Dzisiaj kazali nam zrobić porządek w pokoju bo przyjeżdża ktoś nowy. Więc jesteś ze mną w pokoju. Zajmę się tobą - uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po ramieniu.
-Nie martw się Lery - przytulił mnie Louis. Załkałam cicho. Tylko on, Mama i Lottie nazywali mnie 'Lery'. Na samo wspomnie mamy i siostry znów zapłakałam.
-Za pół godziny gasimy światła! - usłyszeliśmy czyjś głos.
-Głośniki - wyjaśniła Raquelle wskazując czarny kwadrat w rogu sufitu - Musisz iść się naszykować do snu, myślę że chcesz wziąć prysznic więc teraz jest najlepsza pora bo wszyscy już wykąpani leżą i czekają aż pogaszą światła. Ja też muszę się odświeżyć - wzięła mnie pod ramię. Wyrwałam się jej i wtuliłam w Lou.
Laurel |
-Zoe, obudź się! Chcę ci przedstawić.. - dziewczyna obudziła się i podniosła na łokciu - Zoe, to jest Laurel. Laurel to jest Zoe. Nasza współlokatorka - uśmiechnęła się do nas - Gdzie Lorraine?
-Skąd mam wiedzieć? Co ja GPS? - mruknęła Zoe i ponownie położyła głowę na poduszce. Raquelle przewróciła oczami.
-Weź ręcznik i piżamę - wskazała mi moją walizkę leżącą na jednym z wolnych, schludnie zaścielonych łóżek. Niepewnie podeszłam do torby i walizki należącej do mnie i wyciągnęłam jeden ręcznik i coś do spania. Przystanęłam obok Raquelle która grzebała pod poduszką szukając czegoś - Cholera! - zaklęła.
-Czy Lorraine znów zwinęła mi piżamę? - rzuciła się na usypiającą już Zoe. Dziewczyna wrzasnęła i zepchnęła Raquelle na podłogę.
-Co mnie twoja piżama obchodzi?! Błagam cię, Jack męczył mnie cały dzisiejszy dzień - burknęła i schowała się w kołdrze.
-Bo mu się podobasz - zaśpiewała pod nosem czerwonowłosa.
-Bujaj się Elle - warknęła Zoe.
-Idziemy Laurel - zaśmiała się Raquelle i wyszłyśmy z pokoju. Zaprowadziła mnie do łazienek. Było tam kilka prysznicy. Jeden prysznic był zasłonięty, a u góry unosił się dym. Raquelle jednym ruchem odsłoniła zasłonkę. U dołu kabiny siedziała dziewczyna z brązowymi włosami i papierosem w dłoni - Wiedziałam że to ty mi zabrałaś! - zawołała Raquelle i wyrwała siedzącej na podłodze dziewczynie swoje rzeczy.
-Myślałam że się przyzwyczaiłaś - mruknęła szatynka i zaciągnęła się papierosem. Raquelle sięgnęła po papierosa ale dziewczyna trzymająca go szybko zrobiła unik - Nie! Masz swoje - mruknęła. Raquelle nachyliła się i odkręciła wodę nad głową dziewczyny. Ta z krzykiem wstała z kafelków - Ty...!
Lorraine |16| |
-Dziękuję Raquelle - wyszeptałam.
-Nie ma za co - mrugnęła do mnie - Pamiętaj, śpię jedno łóżko dalej, wal do mnie gdy tylko chcesz - zachichotała i wstała, po czym rzuciła się na swoje łóżko. Zakopałam się w pościeli. Czekałam długie godziny aż zasnę.
Laurel to Chachi Gonazles :)
Mam nadzieje że podoba Wam się rozdział i że nie zawiodę Was na tym blogu.
Pozdrawiam hug ya xx
Bardzo fajny pomysł na ff .
OdpowiedzUsuńszoda tylko mi lur.
Jak tak czytasz to chce się płakać
życze weny i pozdro <3
Podoba mi się ! ;)
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie spoko tylko proszę nie przestawaj go pisać jak Fallen oraz inne blogi :c
OdpowiedzUsuńJa lubiłam Boarding School ;(( bardzo
OdpowiedzUsuń