środa, 20 sierpnia 2014

Chapter 32 - Our child

*Milagros*

Mój brat jest debilem. Usadziłam Mikey'ego na łóżku Laurel i Niall'a, i dałam mu miśka którego dzisiaj miałam przy sobie. 
Laurel jest przybita, tak jakby przerażona. Usiadła na łóżku niedaleko mojego syna. 
Przyklęknęłam naprzeciw niej i położyłam dłonie na jej kolanach.
-Laurel? - spojrzała na mnie - Czemu nic nie mówisz? 
-Nie chcę tego dziecka - wyszeptała i zaczęła płakać. Przytuliłam ją.
-Cii.. Spokojnie. 
-Ja chcę się go pozbyć, a Niall każe mi urodzić - płakała jeszcze bardziej. 
-Czemu mój brat jest idiotą? - zapytałam siebie. 
-Mówi że mnie kocha, ale czy z miłości można kazać komuś rodzić dzieci? Ja mam tylko 16naście lat.. - wtuliła się we mnie tak jakbym miała uciec. Ona jest przerażona. 
-Posiedzisz chwilę z Mikey'm? Muszę pogadać z Niall'em - wytarła mokre oczy i pokiwała głową. Wyszłam z sypialni i wkurzona ruszyłam w stronę mojego brata - Nie wierzę że ty nie widzisz w tym nic złego! - zawołałam stając przed nim.
-O co ci chodzi? Poprosiłem żebyś tu przyjechała, po to byś jej pomogła i wszystko wytłumaczyła.. Sama masz dziecko.
-Ale ja mam ponad 19 lat, Niall! Ona ma tylko 16. Nie możesz kazać jej urodzić tego dziecka!
-Mogę. Jest moją dziewczyną. Jest MOJA. Jeżeli nie chcesz udzielać jej i mi rad na temat tej ciąży to możesz już wracać do domu - warknął na mnie. Zacisnęłam mocno pięści.
-Zobaczysz. Ona znienawidzi cię jeszcze bardziej - wróciłam do sypialni. Laurel leżała obok Michael'a, który bawił się jej włosami. Uroczo wyglądała z dzieckiem, ale była stanowczo za młoda na ciążę - Masz jakieś pytania Laurel? 
-Przyjedziesz jutro? 
-Oczywiście - wzięłam Mikey'ego i pocałowałam Laurel w policzek - Nie martw się pomogę ci..
-Dziękuje - uśmiechnęła się spuszczając wzrok. Miała smutne oczy. To przykre.. 

*Laurel*

Nie chcę. Ja nie chcę dziecka. Jestem za młoda. 
-Maleńka? Śpisz? - pokręciłam głową. Leżałam na łóżku, a Niall zajął po chwili miejsce obok mnie - Jak się czujesz? - obrócił mnie w swoją stronę i zmusił do wtulenia się w swój tors.
-Mam 16naście lat, jestem w ciąży. Pomyśl, jak mogę się czuć? - warknęłam cicho. 
-Przestań już. 
-Nie. Wiesz co ludzie myślą widząc 16nastolatki prowadzące wózek dziecięcy? Myślą, że się puszczają. 
-Niech tylko spróbują o tobie tak pomyśleć.
-I co? Pobijesz każdego kto krzywo spojrzy na mnie i na dziecko? 
-Tak.
-Jesteś nienormalny - odwróciłam się do niego plecami. 
-Wiem. Ale cię kocham. Ciebie i nasze dziecko - przytulił się do moich pleców układając dłonie na moim brzuchu. W oczach poczułam łzy - Laurel? Spójrz na mnie.. - niechętnie odwróciłam twarz w jego stronę - Nie płacz już.. - wytarł mi oczy - Kocham cię..
-To pozwól mi je usunąć - wyszeptałam patrząc mu w oczy. 
-Nie. Jest moje. Nie pozwolę ci.
-Ale ja nie chcę go! Jeżeli nie pozwolisz mi go usunąć, odejdę. 
-Nie odejdziesz i nie zabijesz go - pocałował mnie. Zaczęłam płakać.
-Ty tak naprawdę mnie nie kochasz. Jestem dla ciebie jak rzecz - wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Zamknęłam ją na klucz i usiadłam na podłodze. 
-Laurel, proszę cię... Ja naprawdę cię kocham! Wyjdź..
-Nie - wyszeptałam - Nie będzie dziecka! - krzyknęłam i rozglądałam się po łazience w poszukiwaniu rozwiązania. 
-Wyjdź natychmiast! - zaczął walić w drzwi. 
-Nie! - wydarłam się i usiadłam w pustej wannie. Schowałam twarz w dłoniach - Boże czemu ja? - wyszeptałam patrząc w górę. 
-Laurel! Otwórz te jebane drzwi! - płakałam. 
-Zostaw mnie w spokoju - wyszeptałam histerycznym głosem. Osunęłam się w wannie, a kilka minut później drzwi wypadły z zawiasów. Wparował do łazienki i wyciągnął mnie z wanny. Zaniósł do sypialni i położył na łóżku - Nienawidzę cię - wychrypiałam z oczami pełnymi łez.
-A ja cię kocham - pocałował mnie brutalnie i zapiął kajdanki na moich nadgarstkach przypinając mnie do łóżka. Zaczęłam wyć gdy wyszedł z pomieszczenia. 
-Nienawidzę cię Niall! - krzyknęłam, a po moich policzkach znów spłynęły łzy. Czemu muszę tak mocno kochać psychola? 

~*~

-Louis! - pisnęłam i wskoczyłam na mojego brata - Co ty tu robisz? 
-Przyszedłem cię odwiedzić. Mam adres od Styles'a. Nie widziałem cię 5 miesięcy - pocałował mnie w policzek. Zmarszczył brwi - Przytyłaś? - spuściłam głowę. 
-Troszkę - wyszeptałam. 
-Ale.. - przyjrzał się uważnie mojemu brzuchowi - Zaokrąglił się.
-A jednak naprawdę jesteś bardzo mądry - poklepałam go po klatce piersiowej.
-Ty nie jesteś w cią..ciąż..ciąży? - patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. 
-Emm.. - podrapałam się po głowie i błądziłam wzrokiem wszędzie byle nie patrzeć na Lou. 
-Horan zrobił ci dziecko?! - krzyknął, a ja skuliłam się. 
-Kto się tak drze? - Niall wszedł do domu i przystanął widząc mnie i Louis'a. 
-Ty popierdoleńcu! - Lou rzucił się na niego z pięściami - Ona ma tylko 16naście lat! 
-Przestań! - pisnęłam na mojego brata, albo na Niall'a, nie wiem! Na tego który w tej chwili wygrywał - Przestańcie natychmiast! - krzyknęłam bardzo głośno. Szaleją mi hormony - Lou tam, Niall tam! - pokazałam na dwa dalekie od siebie miejsca. Louis poszedł w wyznaczone przeze mnie miejsce, ale Nialler podszedł do mnie i objął w pasie. 
-Jak mogłaś na to pozwolić Laurel?! Masz dopiero 16naście lat! - zawołał Louis.
-Pojutrze 17 - wyszeptałam.
-Nie wierzę! 
-Lou.. 
-Nie jesteś już moją siostrą - poczułam jak coś we mnie pęka.. to chyba serce. A Louis wychodzi z trzaskiem. Zaczęłam płakać, Niall przytulił mnie mocno do siebie.
-Ciii. Proszę, nie możesz się denerwować - szeptał tuląc mnie do siebie. 
-Dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego TY mi to zrobiłeś? - głos mi się załamał - Kocham Was obu równie mocno, ale to przez ciebie się wszystko zjebało - spojrzałam w te jego niebieskie oczy. 
-Uprawiać seks, to tak. Ale ponosić konsekwencje to już nie, co? - zmrużył oczy. Fuknęłam i wyswobodziłam się z jego objęć. 
-Spadaj - burknęłam i ruszyłam do sypialni. Zdrzemnęłam się chwilę, jakiś czas potem usłyszałam jak Niall wchodzi do pomieszczenia i kładzie się obok. Mimowolnie wtulam się w niego.
-O a teraz to się przytulasz tak? - prychnął.
-Przestań - warknęłam - Jak nie to nie - odwróciłam się do niego plecami.
-Weź już przestań strzelać te fochy, wiem że ci hormony buzują, ale przestań - znów się do niego przytuliłam, a on gładził dłonią delikatnie mój brzuch. 7 miesiąc, jestem przerażona. Ale.. chyba przyzwyczaiłam się do tego malucha we mnie - To jak w końcu je nazwiemy? 
-Oh przestań o to ciągle pytać! Jeszcze się zastanawiam.. - wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Napuściłam wody do wanny, rozebrałam się i zanurzyłam w ciepłej wodzie. Niall przyszedł tu za mną i usiadł obok wanny. Siedzieliśmy w ciszy - Dziewczynka to Rebecca. 
-Bardzo ładne imię Maleńka - pocałował mnie krótko - A chłopiec? 
-Wymyśl - burknęłam i popatrzyłam na swój brzuch. 
-Kieran? 
Zamrugałam kilka razy. 
-Oh.. - wydusiłam tylko.
-Nie podoba ci się to imię? - zmarszczył brwi.
-Nie, to znaczy podoba. Oryginalne. Rebecca blado wypada przy Kieranie - zaśmiałam się cicho. 
-To i to śliczne. A ty co wolisz? Chłopca czy dziewczynkę?
-Oczywiście że dziewczynkę. Jak każda matka.. 
-Nareszcie zaczęłaś nazywać się matką - musnął nosem mój nos, jak Eskimosi. Zachichotałam. 
-To dla mnie dziwne.. Ja mam 17naście lat.. I dziecko w brzuchu. Powinnam tam czuć motyki, a nie kopanie dziecka - wymamrotałam. 
-Kocham cię - klęczał trzymając dłoń na moim brzuchu ukrytym pod wodą. Nachylił się i pocałował mnie delikatnie.
-Wiem.
-A ty mnie kochasz? - pogłaskał mnie drugą dłonią po policzku. Ja tak kocham ten dotyk.. 
-Tak, i dobrze o tym wiesz - mamrotałam oszukując jego usta. 

~*~
*Niall*

-Niall! - usłyszałem wrzask Laurel. Zmarszczyłem brwi i szybko pobiegłem do niego. Kuliła się na łóżku.
-C..Co się stało? 
-Ja chyba rodzę! - zaczęła płakać z bólu. 
-Okej, już - wziąłem ją na ręce - Spokojnie. Pojedziemy do szpitala.. - szybko wsadziłem ją do samochodu. Leżała z tyłu, a ja odjechałem szybko. Parę minut później niosłem ją już do drzwi szpitala. Ugryzła mnie w ramię, a ja tylko się skrzywiłem - Już ciii... Jesteśmy. Ona rodzi - powiedziałem do jednej z pielęgniarek. Po chwili szedłem obok wózka na którym siedziała Lery i mocno ściskała moją dłoń. Niedługo po tym byliśmy już na porodówce. 
-Możesz przeć - powiedziała kobieta odbierająca poród. Laurel skrzywiła się krzyknęła. 
-Cii Maleńka jestem tu. Kocham cię - pocałowałem ją w mokre od potu czoło.
-A ja cię nienawidzę! - krzyknęła płacząc. 
-Przyj Laurel. Świetnie ci idzie - powiedział ktoś. Nie zarejestrowałem kto, bo wpatrywałem się w Laurel gładząc jej dłoń. Chyba zmiażdżyła mi kości.. 
-Już.. - powiedziała kobieta - Chce pan przeciąć pępowinę? - zwróciła się do mnie. Zamrugałem kilka razy i kiwnąłem głową. Drżącymi rękami przeciąłem to co łączyło Laurel i nasze dziecko. Moja ukochana leżała tam skonana. Pocałowałem ją czule. Dziecko kwiknęło i zapłakało. Uśmiechnąłem się. To dobrze. Dobry znak. 
-Poszło ci wspaniale Maleńka, moja Maleńka Lery - pocałowałem ją znów.
-Nienawidzę cię - wyszeptała.
-A ja cię kocham - uśmiechnęła się słabo. 
-Macie córeczkę - powiedziała kobieta i podała Lery maluszka.
-Nasza malutka Rebecca - szepnąłem do Laurel przytulając ją. 
-Pielęgniarka pójdzie ją umyć i uda się na badania. Niech Pani odpocznie, a Pan nią zajmie - uśmiechnęła się do mnie ciepło i wzięła naszą małą Rebecce. Kiwnąłem głową i pocałowałem Laurel w czoło. Gdy poszła usiadłem obok mojej Maleńkiej.
-Naprawdę mnie nienawidzisz? - zmarszczyłem brwi łapiąc ją za dłoń.
-W tej chwili? Tak. Czułam się tak jakby coś mnie rozrywało.. 
-Nasza córeczka - zaśmiałem się i ucieszyłem gdy na buzi Laurel znów zaigrał uśmiech - Jestem z ciebie dumny Lery.. - pogłaskałem ją po włosach. 
-Brawa i oklaski później. Daj mi się zdrzemnąć.
-Śpij Maleńka. Ja cały czas tu jestem.. - uśmiechnęła się i zrobiła dziubek. Zaśmiałem się pocałowałem ją. Zasnęła prawie od razu.  
-Proszę Pana! - ktoś z histerycznym głosem szarpał mnie za ramię. Otworzyłam zaspane oczy - Pańska córka zniknęła!
-CO? - od razu się poderwałem i spojrzałem na śpiącą Laurel - Co ty pierdolisz kobieto?! Gdzie jest moje dziecko?! - warknąłem cicho żeby nie obudzić Lery.
-N..Nie wiem.. - wyszeptała z łzami w oczach.

ABOUT ABNORMAL
Mam napisaną 1/15 rozdziału i nie sądzę by was taka ilość treści zadowoliła. Męczę się z jednym rozdziałem już dość długi czas i naprawdę nie mam pojęcia kiedy wreszcie uda mi się go skończyć, nie mam pomysłu na długi i treściwy chapter... Przepraszam. Postarałam się go w wolnym czasie skończyć.. albo w ogóle zacząć.
Pozdrawiam xx

10 komentarzy:

  1. Extra! Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. wtf?! Jak to zniknęła?! To wgl możliwe?! xd Wgl tak wszystko szybko się potoczyło... ona ma 17 lat.. nie wiem czy to tak fajnie mieć dziecko... Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdziwiłabym się gdyby Lou je porwał xd :D Rozdział świetny! Czekam na next! @SillyDreamer_Me

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow ! Po prostu... co się dzieje ?! :O
    BTW Tęsknię za Mili :(

    OdpowiedzUsuń
  5. O god! Niesamowiteeeee! ♥♡♥
    Mają dzidziusia ;** jak dłoooodko!
    Mniej słodkie jest to, że jakiś spedalony patafian zajebał kurwa niemowlaka! O w dupę !!! ;*
    Nie mogę doczekać się następnego ♡♥♡♥♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Co?? Dziecko znikło??? O ja pier****le
    Kocham <3 Rozdział genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. wspaniały !!! ciekawe kto ukradł dzidziusia ? next please ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietne *.* ale ja taka mala kruszynka mógł ktos ukrasc ?! To jest Za-Je-Bi-Ste :*czekam.na nn a na abornal sie nie martw poczekamy ;)))

    OdpowiedzUsuń