-Laurel? Co się stało? - przykucnęła obok mojego łóżka. Całe kilka godzin które spałam, śniły mi się koszmary.. to znaczy sceny z domu. Ciała mojej rodziny i krew - Płakałaś przez sen. Doprowadziłaś tym Lorraine do szału - zachichotała.
-Przepraszam - wyszeptałam i odwróciłam wzrok. Zobaczyłam że za oknem jest jeszcze ciemno - Która jest godzina?
-Jeszcze wcześnie. Wybacz jeżeli chciałaś dłużej pospać, ale pomyślałam że skoro płaczesz to nie śni ci się nic dobrego..
-To ja cię obudziłam czy..
-Nie! - odpowiedziała szybko - Zawsze wstaję wcześniej. Długo już tu jestem i wiem że czasami trzeba wcześniej wstać...
-Czy obrazisz się jeżeli spytam cię ile już tu mieszkasz? - powiedziałam nieśmiało. Raquelle pokręciła przecząco głową. Nagle przesunęła mnie trochę na łóżku i położyła się obok. Dziwiło mnie to jak bardzo ona jest wesoła, pewna siebie i.. bezpośrednia.
-Nie, nie obrażę się. Jestem tu od 9 roku życia - powiedziała kładąc ręce pod głową z twarzą zwróconą do sufitu. Zrobiło mi się jej żal. Być w sierocińcu od 9 roku życia.. czyli 7 lat.
-Czemu jesteś tutaj tak długo?
-Nikt nie chciał jej adoptować - spojrzałam na rozbudzającą się Lorraine. Zmarszczyłam brwi.
-To prawda. Od 12 roku życia farbuje włosy na czerwono. Poza tym moi rodzice też byli temu winni - wzruszyła ramionami. Chciałam się spytać dlaczego ale pomyślałam że to nie byłoby.. grzeczne. Leżałyśmy w ciszy, słychać było tylko ciche chrapanie Zoe. W końce Lorraine nie wytrzymała i rzuciła w Zoe kapciem. Ta otworzyła przerażona oczy.
-Nie chrap! - warknęła Lorraine. Zoe pokazała jej środkowy palec i ponownie wtuliła w poduszkę - Laurel?
-Tak? - podniosłam się na łokciu i spojrzałam na leżącą w tej samej pozycji Lorraine.
-Czy twój brat ma dziewczynę? Jest przystojny, podoba mi się - mruknęła zadowolona.
-Miał. Zerwał z nią wczoraj.
-Myślisz że mu się podobam? - wstała z łóżka i ustawiła się w pozycji modelki. Miała na sobie krótką, różową koszulkę nocną.
-N..nie wiem. Nigdy nie powiedział mi jaki jest jego typ dziewczyny - powiedziałam i patrzyłam jak Raquelle wstaje z mojego łóżka i idzie do szafy w której miała swoje rzeczy. Wyciągnęła jakieś ciuchy i nie zwracając na nas uwagi zaczęła się przebierać. Po chwili to samo zrobiła Lorraine. Po chwili sama wybrałam czarne ciuchy i odwrócona do nich plecami zaczęłam się ubierać. Za oknem zaczęło już wschodzić słońce. Dziewczyny siedziały już przebrane oprócz śpiącej nadal Zoe. To było bardzo krępujące przebierać się przy nich.
-Idziesz ze mną do bawialni? - Raquelle zwróciła się do mnie. Pokiwałam głową - Ciebie się nie pytam bo ty pewnie idziesz na porannego dymka - mruknęła do Lorraine. Szatynka przewróciła oczami. Raquelle złapała mnie za rękę i wyszłyśmy z pokoju.
-Cześć Raqu - zatrzymałyśmy się, a Raquelle odwróciła się. Uśmiechnęła się więc ja również spojrzałam za siebie.
-Dzień Dobry Stark - zobaczyłam wysokiego ciemnowłosego chłopaka - Poznaj Laurel - wskazała na mnie. Chłopak podszedł do mnie i ujął moją dłoń po czym ucałował jej wierzch.
-Miło mi. Nazywam się Stark - zmarszczyłam brwi.
-Laurel.. - powiedziałam nie pewnie - Naprawdę nazywasz się Stark? - wypaliłam. Raquelle i on zachichotali.
-A jak myślisz?
-No nie wiem.. trochę dziwne imię.. to znaczy - zawsze powiem coś nie tak.
-Spokojnie. Stark to mojego nazwisko i zarazem moja ksywa - mrugnął do mnie.
-Idziesz z nami do bawialni? - zagadnęła go Raquelle.
-Nie mogę. Mam szlaban na wszystko. Mogłem nie podpalać tych gazet przedwczoraj - wzruszył ramionami - W każdym razie, miło było mi cię poznać Laurel.
-Mi również.. - odparłam. Raquelle ruszyła korytarzem a ja za nią. Weszłyśmy do wielkiego pomieszczenia które wczoraj poznałam, był tu jeden wielki telewizor, cała ściana książek i gier. Kilka stolików i kolorowy dywan przedstawiający tor, tak jakby ulicę. Były też duże pudełka w których pochowane były zabawki dla młodszych dzieci. Raquelle rzuciła się na gigantyczną kanapę która stała naprzeciw telewizora. Usiadłam niepewnie obok niej. Odnalazła pilota i włączyła telewizor. Była 5 rano. W telewizji nie było nic. Raquelle westchnęła i wyłączyła TV.
-Opowiesz mi o sobie? - spytała czerwonowłosa.
-Nie mam specjalnie co opowiadać - powiedziałam cicho.
-Czemu tu trafiliście z Louis'em? - poczułam ukucie w sercu gdy o to spytała. Samotna łza spłynęła po moim policzku - Laurel, przepraszam...
Louis |17| |
-Tak bardzo mi przykro Laurel - Raquelle nachyliła się do mnie i przytuliła.
-Lery? - spojrzałam na drzwi. Louis stał tam i przyglądał się mi i Raquelle. Wstałam niezgrabnie z kanapy i pobiegłam do niego. Przytuliłam go mocno - Jak się czujesz?
-Źle - burknęłam - Całą noc śnili mi się rodzice i siostry..
-Spokojnie - pogłaskał mnie uspokajająco po plecach - Damy radę. Gdy skończę 18 lat, wyjdę stąd i ciebie również zabiorę.
-Chyba że nas adoptują - mruknęłam.
-Wymyślimy coś.. Poradzimy sobie. Musimy...
Nie wiecie jak się cieszę że Wam się podoba :)
Nie ma możliwości bym nie miała weny do tego ff (co było powodem usunięcia innych blogów) bo pomysł na historię Laurel jest z czasów początków HH :) Więc nie martwcie się :*
I tak dla wyjaśnienia : 1D pojawi się dopiero za kilka rozdziałów, jak nie więcej. Na razie nacieszcie się Lou :)
Pozdrawiam xx
To jest takie cudne <3 Dodawaj szybko 3 <3
OdpowiedzUsuńWoow Woww <3 jestem mega ciekawa co będzie dalej *o* Koocham twoje ff <3 Czekam na next ! <3
OdpowiedzUsuńJeżu jak to czytam to po prostu...magia xD
OdpowiedzUsuńPiszesz tak jakbyś opisywała własną historię.
Życzę weny xx
a ten no... w kim sie ona zakocha? xd W Niall'u? Zayn'ie? xd Może w Zayn'ie? xd Bedzie słodko :* xd To ten do następnego xd
OdpowiedzUsuńOmg nie mogę się doczekać 1D *-*
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuń