czwartek, 28 sierpnia 2014

Chapter 34 - I don't know if I still love you

-Nie odejdziesz. Jesteś moja - ścisnąłem jej dłoń tak jakby od razu miała stąd uciec.
-O to chodzi Niall. Traktujesz mnie jak rzecz. Nie jestem twoja. Nie jestem cholerną rzeczą! - zaczęła krzyczeć.
-Jesteś. Moja. - wysyczałem przez zęby.
-Nie - zaczęła płakać.
-Lau..
-Czemu ona płacze? - Harry wszedł do pokoju.
-Co wy tu wszyscy do cholery robicie?! - zawołała Laurel.
-Hazz wyjdź. Rozmawiam z Lery - warknąłem. Przewrócił oczami i pokiwał głową - Pojedziemy do Irlandii, będziemy szczęśliwi Malutka - teraz gładziłem jej dłoń.
-Ja nie mogę być z tobą szczęśliwa Niall - powiedziała cicho.
-Co? Możesz. Obiecuje. Będziesz szczęśliwa.
-Nie będę. Z tobą nie mogę. Chciałabym odejść - spuściła wzrok. Coś we mnie pękło.
-Na szczęście nie możesz - wysyczałem ze złością - Rebecca. Musisz się nią zająć.
-Ty chciałeś dziecka Niall - spojrzała mi w oczy - Ty jej chciałeś. Więc ty się nią zajmiesz. Uszanuj moją decyzję. Pozwól mi odejść.. - mówiła słabym głosem, a po jej policzkach spływały łzy.
-Nie. Nie zostawisz mnie. Zajmiesz się naszym dzieckiem - ścisnąłem bardzo mocno jej rękę. Jej twarz wykrzywiła się w grymasie.
-Boli - wyszeptała.
-Zaboli jeszcze bardziej jeżeli spróbujesz odejść.
-Nie skrzywdziłbyś mnie - powiedziała patrząc na mnie.
-To ty tak sądzisz - warknąłem.
-Niall! - Harry znów wlazł do sali.
-Czego?!
-Musisz tam przyjść.
-Przypilnuj Lery, żeby czegoś nie wymyśliła. A Milagros nie ma wstępu do Laurel - wysyczałem mu do ucha, a on pokiwał głową. Wyszedłem na zewnątrz. Nie odejdzie. Ona mnie kurwa nie zostawi. Podszedłem do Joe.
-Znasz jakąś Mary? Widzieliśmy ją na kamerach, dobrze się skrada - siedział z wzrokiem wlepionym w laptopa - Ale odwróciła się dosłownie na moment i przez nie uwagę do kamer. Ci idioci ochroniarze nawet tego nie zauważyli. Odnalazłem ją, Mary Woods. Znasz taką?
Poczułem jak krew odpływa mi w głowy. Zrobiło mi się słabo. Myślałem że sobie odpuściła.
-Z..Znam - wymamrotałem i opadłem na krzesło obok Joe.
-Mam jej adres, ale gdyby teraz tam przebywała z dzieckiem to byłaby naprawdę bardzo głupia.
-Zayn, jedź tam - burknąłem na Mulata. Pokiwał głową, dostał adres Mary i pojechał - Rebecca ma teraz kwarantanne, powinna być w szpitalu..
-Jeszcze dzisiaj będzie. Laurel będzie pod okiem lekarzy do piątku. W poniedziałek, ma nie być po Was śladu w Londynie - Joe zamknął laptopa. Pokiwałem głową. Mary. Ta jebana, niedorobiona suka, porwała moje dziecko! Niech tylko ją znajdą. Rozszarpie gołymi rękami tą dziwkę.
Ruszyłem do Laurel. Leżała cały czas z szeroko otwartymi oczami gdy usiadłem obok niej. Siedzieliśmy w ciszy. Złapałem ją za rękę. Wyrwała ją.
-Nie dotykaj mnie - jej głos się załamał, a jej blada buzia zalała łzami.
-Lery..
-Zamknij się. Nic nie mówi. Nie dotykaj mnie. Zostaw mnie wreszcie w spokoju! - wybuchła i aż trzęsła się. Patrzyłem na nią zdziwiony.
-Ale..
-Milcz - starała się powstrzymać od łez. Usiadłem obok niej na łóżku, mimo jej warknięć i protestów, przytuliłem mocno do siebie. Szarpała się i szeptała przekleństwa, a ja to ignorowałem. Kocham ją. Kocham ponad życie.
-Proszę cię Laurel - wymamrotałem. Schowałem twarz w jej włosach - Kocham cię..
-Nie kochasz. Wmawiasz to sobie. Traktujesz mnie jak rzecz..
-Jesteś pierwszą dziewczyną którą pokochałem w ten sposób. Jesteś moją jedyną. Nie mogę bez ciebie. Nie chcę.
-Niall...
-Proszę. Nie odchodź. Umrę bez ciebie - wyszeptałem.
-Przestań.Wiem że robisz i mówisz to specjalnie żebym się rozkleiła i została.
-Co? Nie.. - powiedziałem z niedowierzaniem. W jaki sposób doprowadziłem do tego że ona tak myśli? - Ja naprawdę cię kocham..
-I tak odejdę. Nie chcę z tobą być. Nie mogę.
-Laurel! - miałem wrażenie że zaraz zacznę płakać - Uwierz mi.. jesteś dla mnie całym światem.
-Kocham cię - wyszeptała.
-Ja ciebie też! - powiedziałem szybko.
-Ale nie będę przy tobie szczęśliwa - patrzyła mi w oczy mówiąc to. Pęka, coś w środku. To serce.
-Lery.. Co mam zrobić? Chcę mieć tylko ciebie..
-Znajdziesz lepszą. Taką której nie przeszkadza przypinanie kajdankami do łóżka - wyszeptała
-Ale to było..
-Przestań pierdolić że to dla mojego dobra, bo tak nie jest.
-Nigdy już tak nie zrobię. Kocham cię, będę to okazywał za każdym razem. Proszę, nie odchodź, daj mi szansę - przytuliłem ją - Pozwól mi kochać.
-Ale jesteś pewien że kochasz? - podniosła głowę i pogłaskała mnie po policzku.
-Zostaniesz ze mną? - spytałem ze strachem w głosie. Naprawdę się bałem, że mnie zostawi. Po raz pierwszy w życiu się czegoś bałem..
-Tak - wyszeptała. Odetchnąłem z ulgą - Mogę zobaczyć Rebeccę?
-Nie - pocałowałem ją długo, aż zabrakło mi tchu - Irlandia?
Westchnęła i pokiwała głową. Uśmiechnąłem się do niej szeroko i znów pocałowałem.
-Myślałam że jesteś Anglikiem - zmarszczyła nos. Wzruszyłem ramionami.
-Była tam! - Liam - wbiegł do pokoju - Jest mamy ją.
-Kogo? - Laurel patrzyła to na mnie to na Liam'a.
-Nie ważne Lery.
-Niall chodź na moment - wyszedłem za Liam'em - Tyle że.. musisz tam jechać.
-Po co?
-Ona chce z tobą porozmawiać.
-Nie mam z nią o czym - warknąłem.
-Wiem, ale nie chce oddać dobrowolnie Rebeccy. Masz tam jechać.
Wziąłem głęboki oddech i pokiwałem głową. Od razu pobiegłem do samochodu. Jechałem bardzo szybko. Rebecca musi bardzo szybko wrócić do szpitala. Zatrzymałem się pod mieszkaniem Mary. Już pod kamienicą słyszałem jej wrzaski. Wbiegłem szybko na klatkę i odnalazłem numer mieszkania. Drzwi były otwarte. Wszedłem do środka. Zobaczyłem Zayn'a, potem Mary i moją córkę.
-Mary - starałem się mówić spokojnie choć targała mną złość.
Mary
-N..Niall - po jej bladych policzkach spływały łzy.
-Oddaj mi Rebeccę.
-Nie Niall.
-Ona jest moją córką.
-Tak, twoją i moją. Teraz będziemy rodziną - miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Chyba ją Bóg opuścił jeżeli myśli że ja z nią będę. Mam ukochaną.
-Mary, podaj mi Beccy - podszedłem do niej krok. Cofnęła się przyciskając do siebie moją córkę - Mary, skarbie.. - jej oczy zabłyszczały - Proszę, podaj mi ją.
-W..Wrócisz do mnie?
-Oddaj mi Rebeccę.
-Naszą córkę - uśmiechała się.
-Daj - zrobiłem krok. Zamrugała i podeszła do mnie. Delikatnie chwyciłem Beccy. Mary nachyliła się do mnie. Pocałowała długo, pozwoliłem jej na to tylko dla tego żeby Zayn mógł ja podejść i złapać. Dziewczyna zaczęła wrzeszczeć i się rzucać. Malik ledwo mógł ją utrzymać. Rebecca zaczęła kwikać więc schowałem ją pod swoją kurtkę. Zimno jej.
Mary jest nie poważna, żeby porywać niemowlaka. Zayn ogłuszył Mary, po czym związał ją i przerzucił przez ramię. Nie chcę już wiedzieć co z nią zrobi, może nawet przerobić na kotlety, mam to gdzieś, teraz Beccy musi jechać do szpitala.
-Nic jej nie jest, prawda? - zapytałem pielęgniarkę która wcześniej zabrała ode mnie Rebeccę.
-Nic. Jest cała i zdrowa.
-A jak Laurel?
-Również dobrze. Była zdenerwowana tym że Pan wyszedł tak ni z tego ni z owego..
-Musiałem jechać po dziecko - warknąłem na pielęgniarkę.
-Ja nic nie mówię - odeszła, ruszyłem do sali Lery.
-Mogłeś chociaż powiedzieć że wychodzisz! - krzyknęła na mnie.
-Musiałem. Nie miałem czasu ci powiedzieć - pocałowałem ją w czoło - w piątek już wyjdziesz z Rebeccą, na niedziele zarezerwuje lot.
-Czemu tak szybko? - zamrugała kilka razy.
-Tęsknie za rodziną Lery i chcę żebyś ty ich w końcu poznała.
-To fajnie że tak ci śpieszno przedstawić mnie rodzinie - zarumieniła się słodko.
-Kocham cię - wyszeptałem jej do ucha.
-Wiem - spuściła wzrok. Zamrugałem kilka razy, a gdzie 'Ja ciebie też'?.
-Kocham Lery.. - czekałem na odpowiedź, ale się nie doczekałem.

-Masz wszystko? - zapytała Laurel. Wziąłem głęboki oddech i skinąłem głową.
-Tak Lery - burknąłem pakując wszystko do taksówki.
Jedziemy na samolot, Rebecca, jest zaszczepiona i ma paszport. Za wcześnie, ale ma.
Lot minął nawet spokojnie, nasza córeczka dała radę.
-Dzisiaj przenocujemy u moich rodziców. Poszukamy domu, dobrze? Sama wybierzesz - pocałowałem ją w policzek.Uśmiechnęła się na siłę. Coś się z nią dzieje. Nie wiem co. I tym martwię się najbardziej. Zamówiłem taksówkę.
Niedługo potem byliśmy już pod moim rodzinnym domem. Uśmiechnąłem się przypominając wszystkie fajne i szczęśliwe wspomnienia związane z tym domem. Objąłem Laurel ramieniem, niosła w nosidełku śpiącą Rebeccę. Podeszliśmy do drzwi, weszliśmy do środka.
-Mamo? - zawołałem w głąb domu. Po chwili zobaczyłem moją rodzicielkę.
-Niall! - zawołała i przytuliła mnie mocno - Oh jak ja cię dawno nie widziałam!
-Mama, to jest Laurel. Moja ukochana - przytuliłem Lery. Uśmiechnęła się do mojej mamy.
-Mów mi Maura kochanie - przytuliła moją Laurel - Ooo.. A to kto? - wskazała brodą Beccy.
-To twoja wnuczka, Rebecca - uśmiechnąłem się szeroko. Mama pobladła.
-W..wnuczka? Niall? Laurel? Kochanie, ile ty masz lat? - spojrzała na Lery z szeroko otwartymi oczami.
-Mamo, to nie ważne. Kochamy się. Mamy córeczkę.
-Ehhh Niall - westchnęła - Jesteś głodna kochanie? - spytała Laurel. Pokręciła głową.
-A mnie się nie spytasz? - zawołałem gdy chciała odejść.
-Ale ty zawsze jesteś głodny - machnęła na mnie ręką. Przewróciłem oczami. Przejąłem nosidełko i poszliśmy korytarzem do mojego pokoju. Laurel patrzyła zdziwiona na mój stary  pokój.
-Co? - zaśmiałem się.
-To twój? - pokiwałem głową - Nie pomyślałabym - uśmiechnęła się. Położyłem nosidełko ze śpiącą Beccy, na moim łóżku. Wziąłem Laurel w ramiona i pocałowałem.
-Kocham cię - wymruczałem w jej blondwłosy. Była dziwnie.. sztywna - Maleńka? Proszę.. Co się z tobą dzieje?
-Boje się Niall.
-Czego? - złapałem ją za buźkę.
-Tego że już cię mogę nie kochać.

Ja tu tak na momencik :
Pierwsza sprawa - Zapraszam na fanfiction o Harry'm http://teenage-dirtbag-harrystylesff.blogspot.com/
Noel Hazel to najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Wydaje się niegrzeczna tak jak jej przyjaciółka, Courtney, lecz tak naprawdę jest bardzo skromna. 
Harry Styles to szkolny kujon, wszyscy się z niego nabijają. Ma najlepsze oceny i nienagannie wyprasowaną koszulę. Nie ma przyjaciół. 
Harry pomaga Noel w nauce, co dostanie w zamian?
Pierwszy rozdział już wkrótce :)
Druga sprawa - Kiedy już zadzwoni pierwszy dzwonek zacznie się moja katorga, przepraszam że wy również na tym ucierpicie, Rozdziały każdego z ff będę dodawać tylko po jednym w tygodniu. Trza się wreszcie wziąć za naukę i nie będę miała zbyt dużo czasu na pisanie i pewnie tak jak w zeszłym roku, będę pisać tylko w weekendy. Nie złośćcie się, zrozumcie że ja również mam szkołę (niestety, najchętniej to rzuciłabym ją i poszła kopać rowy).
Pozdrawiam xx

6 komentarzy:

  1. OMG! Niesamowite!!! <333
    Ale Niall zaczyna się robić takim jakby psycholem xD Tak, jak na początku był czuły, tak teraz jej grozi, że jej coś zrobi... Boję się, czy Lery wyjdzie z domu jego rodziców żywa... xD
    Nie no, ale serio, ona już go nie kocha? :o To straszne! Niall, ty idioto, do czego doprowadziłeś!!! Yhhh, nie mogę, chyba zaraz się popłaczę <333

    http://different-world-1d.blogspot.com
    http://maniac-harrystylesff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ale się porobiło i nwm jak w roku szkolnym wytrzymam cały tydzień bez rozdziałów, ale to zrozumiałe next please :)

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAAAAAAA!!!!! czy oni się rozstaną? a może jednak go kocha!

    OdpowiedzUsuń
  4. a co się stało z jej prawną opiekunką? a tak poza tym to rozdział superowy <3

    OdpowiedzUsuń